Debatę zorganizowała „Rzeczpospolita" i Związek Miast Polskich. Udział wzięli: Joanna Szczepkowska, aktorka, Joanna Cichocka-Gula, wiceprezydent Sopotu, Tomasz Szlendak, profesor Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu, i doktor Marcin Poprawski z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Dyrektor Andrzej Porawski ze Związku Miast Polskich podsumował ją tak:
– Tytuł naszej debaty brzmiał „Czy miasta są kulturalne?" i spowodował, że nasi uczestnicy musieli już na początku określić, o czym chcą mówić. W podtekście były inne pytania: czy włodarze dobrze zarządzają kulturą w samorządach, czy dobrze budują relacje ze środowiskami twórczymi i jaką dysponujemy publicznością. Cieszę się, że te wszystkie wątki w naszej debacie zostały podjęte.
Paradoksy
– Miasto kulturalne to takie miasto, które nie stwarza barier dla ekspresji artystycznej, tylko pozwala rozwijać się twórczości organizacji bądź artystów – powiedział Marcin Poprawski. – W tej mierze dużo mają do powiedzenia politycy kulturalni. Jakkolwiek ma to związek z biurokracją lub cenzurą, podchodzę do nich z zaufaniem, bo miejska polityka kulturalna to jest laboratorium zbiorowej wyobraźni: coś, co należy do nas wszystkich, a nie tylko do urzędników. Polityka kulturalna przypomina stolik na trzech nogach: publicznej, społecznej i prywatnej. W zależności od państwa, o jakim mówimy, występuje przechył biorący się z różnych dysproporcji. Mamy bowiem domy kultury, które zapraszają kabarety, jest instytucja publiczna, a zarządza się nią jak prywatną, zaś tak zwany prywaciarz działa dla dobra publicznego. To paradoksy, które często spotykamy. Dlatego warto dbać o miejskie ekosystemy, bo kultura to nie jest mechanizm, tylko organizm, a tak naprawdę zbiór różnych organizmów, które wchodzą w różne relacje. Teraz widzimy obniżenie wód gruntowych – tam gdzie pojawił się nowy organizm, który zassał dużą porcję środków finansowych.