Ostatni raz gorzowianki w Europie grały dawno, bo w 2011 roku. Ówczesny AZS PWSZ wygrał wtedy tylko dwa z dziesięciu spotkań, kończąc rywalizację na fazie grupowej. Teraz podopieczne trenera Dariusza Maciejewskiego wróciły i od razu grają w fazie grupowej kobiecego EuroCup. Powrotu tego nie można jednak uznać za udany. Zawodniczki InvestInTheWest AZS AJP Gorzów Wlkp. (bo pod taką nazwą występują formalnie koszykarki ze stolicy województwa lubuskiego) zanotowały na otwarcie trzy porażki, choć co najmniej dwukrotnie od zwycięstwa dzieliło je niewiele.
Słabe początki
Zaczęły jednak od wysokiej wyjazdowej przegranej z Olympiakosem Pireus. Przez pierwsze osiem minut gorzowianki grały bardzo nieskutecznie, później było coraz lepiej, ale i tak zakończyło się wysokim wynikiem 50:69. To był mecz na przetarcie, znacznie większe nadzieje wiązano z drugim spotkaniem. Akademiczki podejmowały we własnej hali łotewski zespół TTT Ryga i po pierwszej kwarcie prowadziły ośmioma punktami. W drugiej jednak zagrały słabiutko, popełniając wiele prostych błędów. Same rzuciły ledwie 9 punktów, rywalkom pozwoliły aż na 23. – Druga kwarta zdecydowała. Straciliśmy wiarę w to, co budowaliśmy – przyznał po meczu Dariusz Maciejewski, szkoleniowiec gorzowskiego zespołu.
– Bardzo dobrze weszłyśmy w mecz i nagle „bum", dostajemy kilkanaście punktów z rzędu. Druga kwarta okropna, jedna z gorszych w naszym wykonaniu w tym sezonie – oceniła z kolei w rozmowie ze Sportowymi Faktami Paulina Misiak. 30-letnia wychowanka Ostrovii Ostrów Wlkp. z bogatym koszykarskim CV (grała już w dziesięciu klubach, ale w żadnym nie dłużej niż dwa sezony) przyszła do Gorzowa w 2016 roku i jest teraz kapitanem drużyny.
– Nie gramy tak agresywnie, jak powinnyśmy. Myślę, że tego kibice od nas oczekują, bo tym się zawsze charakteryzował ten zespół. Zerwałyśmy się jeszcze w końcówce, ale to już było za późno i nie dogoniłyśmy rywalek. Łotyszki grały konsekwentnie – tłumaczyła Misiek.
Legenda na trybunach
Poprzednia kapitan to spotkanie mogła oglądać najwyżej z trybun. Gorzowski zespół cały sezon będzie musiał sobie radzić bez Katarzyny Dźwigalskiej (z domu Czubak, córki znanego w mieście byłego piłkarza ręcznego Mariusza Czubaka), która po raz drugi zaszła w ciążę. Dźwigalska jest prawdziwą legendą klubu – debiutowała w drużynie w 2011 roku i od tego momentu jest wierna akademickim barwom. Po drodze z reprezentacją młodzieżową zdobyła w 2005 wicemistrzostwo Europy, dwa lata później brązowy medal Uniwersjady, a w 2011 roku już jako seniorka zagrała na nieudanych dla Polek mistrzostwach Europy. Biało-czerwone były wówczas gospodyniami turnieju, a zajęły dopiero 11. miejsce.