– Choć hasło naszego festiwalu mrozi krew w żyłach, mam nadzieję, że większość potraktuje je ironicznie - powiedział Bartosz Szydłowski, dyrektor artystyczny krakowskiego festiwalu. – Przed widzami spektakle pełne siły i determinacji, z odważną wizją, bezkompromisowe, a nawet radykalne. W polskim teatrze przecież wrze, a im więcej konfliktów, tym więcej wściekłości, niezgody i buntu. Na festiwalu publiczność zobaczy dzieła artystów pogubionych, niepoprawnych, nierozsądnych, roszczeniowych i bezczelnych, ale przede wszystkim wiernych sobie, silnych we wspólnocie, wierzących w sens swojej pracy. To artyści niepokorni, którzy nikomu nie dadzą się ugrzecznić. Jednocześnie pod tą feerią radykalnych i barwnych gestów ukrywa się smutek, rozgoryczenie, a nawet bezsilność.
– Nasze środowisko artystyczne odczuwa, że coraz bardziej traci swoją podmiotowość – kontynuuje Szydłowski. – To doświadczenie większości z nas, zwłaszcza wobec niezrozumiałych decyzji administracyjnych, ograniczeń w finansowaniu, cofania dotacji, wezwań do prokuratury za obrazę uczuć religijnych czy z inspiracji coraz większej rzeszy donosicieli. Będąc jednak w przededniu wielkiego święta ludzi teatru, chciałbym przypomnieć, że każdy kryzys może być szansą na nową jakość. Rozmawiajmy, róbmy nadal swoje spektakle, nawet jeśli nie godzicie się na zewnętrzne okoliczności. Wykorzystajmy ten zmienny wiatr. Może właśnie teraz zweryfikują się nasze środowiskowe relacje, może na nowo zmierzymy się z rozumieniem teatralnej misji.
Co powie Lupa?
Po raz pierwszy w dziesięcioletniej historii festiwalu w Konkursie Inferno pokazanych zostanie 16 spektakli, cztery w sekcji młodych twórców Paradiso i 11 w sekcji Purgatorio.
Tę sekcję, a zarazem cały festiwal, otworzy prapremiera duetu Rubin-Janiczak, którzy na deskach Teatru im. Juliusza Słowackiego wystawią swoją adaptację bestsellerowej powieści Virginie Despentes „Vernon Subutex". To opowieść o nieprzystosowaniu, zawiedzionych nadziejach i przemijaniu nieprzynoszącym wyzwolenia. W centrum zainteresowania twórców znajduje się współczesny antybohater, znajdujący się w rodzaju terapeutycznego czyśćca, gdzie winy odpokutowuje pokolenie 30- i 40-latków.
Temat metafizycznego impasu oraz egzystencjalnego zniewolenia podejmuje wyczekiwany przez polską publiczność „Proces" w reżyserii Krystiana Lupy. Spektakl trafi do Krakowa niezwykle szybko po warszawskiej premierze 15 listopada. Znacznie dłużej trwała jego produkcja zakłócona przez nowego dyrektora Teatru Polskiego we Wrocławiu Cezarego Morawskiego. Ostatecznie spektakl powstał wysiłkiem stołecznych teatrów Nowego, Studio, Powszechnego oraz ich zagranicznych koproducentów. Administracyjne decyzje nie przeszkodziły w geście artystycznej wolności. Kanoniczna powieść Franza Kafki, przeniesiona na deski teatru przez mistrza polskiej sceny, wiele powie o dzisiejszych formach zniewolenia, osaczenia i autodestrukcji.