Kto nigdy nie trenował karate, ten zapewne wyobraża sobie, że wygląda to tak jak w filmie „Karate Kid", gdzie nauczyciel ma wiernych sobie uczniów, którzy zwykle są grzeczni i mili, a ich nadrzędnym celem jest wygrywanie zawodów oraz dokuczanie szkolnym kolegom. W Krakowie i Niepołomicach działa akademia, która stawia na rozwój uczniów. Przy okazji z każdych zawodów przywożą oni wiele medali.
Paweł Janusz, główny trener i założyciel Akademii Karate Tradycyjnego Kraków-Niepołomice, zapewnia, że ten sport wcale tak nie wygląda. – „Karate Kid" jest fajnym filmem, z pozytywnym przesłaniem, ale nie pokazuje, jak naprawdę wygląda trening. Przede wszystkim walka wygląda inaczej niż w filmie. Dzieci się nie nokautują. Sam proces nauki też jest inny, bo najważniejsze, by dzieciaki wyrosły na dobrych ludzi – wcale nie muszą w przyszłości być zawodnikami. Karate przygotuje je do życia, nauczy samodyscypliny. Treningi mają też wielkie walory zdrowotne, pomagają w wyrobieniu prawidłowej postawy, wzmacniają plecy, kolana, staw skokowy – mówi „Rz" Paweł Janusz.
Wpłynąć na życie dzieci
Poprzez takie ćwiczenia można rozwinąć całe ciało. Kiedy Krzysztof Guzowski, fizjoterapeuta Agnieszki Radwańskiej, zobaczył, jak pracują instruktorzy akademii, był pod wielkim wrażeniem i stwierdził, że wielu fachowców mogłoby się od nich uczyć.
– Karate oparte jest na biomechanice, pomaga wypracować odpowiednie reakcje. Można powiedzieć, że fizjoterapia jest obecna na każdym naszym treningu. Instruktorzy wykonują świetną pracę. Widzę też, jak na naszych obozach chłopcy pracują z dziećmi. Są lepsi niż niejeden pedagog po studiach. Mają wiedzę, a do tego także wyobraźnię potrzebną do tego, żeby bezpiecznie poprowadzić zajęcia – mówi Paweł Janusz.
Każdego, kto po treningach w jego akademii zdobędzie czarny pas, zachęca, by sam został instruktorem. Można się rozwinąć, zarobić pieniądze, a do tego również wpłynąć na życie dzieci, przekazać to, czego samemu się nauczyło w trakcie treningów w akademii.