W ostatnich lata sytuacja jest dobra – ocenia dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy (PUP) w Starachowicach Jarosław Nowak. – Na 14 urzędów województwa jesteśmy na 6.–7. miejscu, a gdy wyłączymy powiaty rolnicze, to mamy najniższe bezrobocie. Lepszy wynik ma tylko powiat grodzki Kielc – dodaje. Bezrobocie zmalało do 10 proc., tj. niecałych 4 tys. osób. Część z nich to długotrwale bezrobotni.
Dyrektor informuje, że PUP ma na bieżąco 200–300 ofert pracy, ale propozycje dotyczą głównie mężczyzn. – Tymczasem wśród bezrobotnych połowę stanowią kobiety. Ponadto przedsiębiorcy szukają osób z kwalifikacjami, a bezrobotni to absolwenci szkół wyższych i w tej grupie stopa bezrobocia się utrzymuje. Podejrzewam, że znaczna część sprzedawczyń w centrach handlowych może mieć wykształcenie wyższe. Sytuacja na rynku pracy jest na tyle napięta, że przedsiębiorcy sprowadzają pracowników z Ukrainy – podkreśla Nowak.
To diametralna zmiana w stosunku do wczesnych lat 90., kiedy minister pracy Michał Boni utworzył w Starachowicach pierwsze w Polsce centrum pośrednictwa pracy. – Pracuję w PUP od 1990 r., gdy po upadku Przedsiębiorstwa Przemysłu Drzewnego i wielkich problemach Fabryki Samochodów Ciężarowych poziom bezrobocia notował rekordy i pod względem ofert pracy Starachowice były czarną dziurą – wspomina Nowak. Rosło bezrobocie, wraz z nim liczba samobójstw i napadów.
Miasto stanęło na nogi dzięki Specjalnej Strefie Ekonomicznej Starachowice. Funkcjonuje ona od 1997 r., obejmuje 16 miast i choć w Starachowicach ma największy teren, to stanowi on niecałe 24 proc. powierzchni całej strefy.