Wizualizacja dla turystów i architektów

Mamy ambicje, by stworzyć aplikacje dla dużych miast z tematycznymi wycieczkami – mówi Jan Filipowiak, prezes startupu Pixel Legend.

Publikacja: 26.12.2017 14:10

Jan Filipowiak, prezes startupu Pixel Legend.

Jan Filipowiak, prezes startupu Pixel Legend.

Foto: materiały prasowe

Według Fundacji Startup Poland jesteście jednym z wyróżniających się projektów na Pomorzu Zachodnim. Jak zaczynaliście?

Jan Filipowiak: Od 2003 r. jestem obecny na rynku – zakładałem wtedy swoją pierwszą działalność. Opracowywaliśmy aplikacje mobilne, strony internetowe, otwieraliśmy sklepy internetowe, później przechodząc do rzeczywistości wirtualnej. W 2014 r. szukaliśmy możliwości wykonania wizualizacji 3D na urządzeniach mobilnych w popularnych miejscach turystycznych w Polsce i Europie. Po trosze to wynikało z wcześniejszych prac, bowiem od 2008 r. byliśmy studiem do tworzenia aplikacji mobilnych. Zaczynaliśmy jako software house, opracowując aplikacje w oparciu o kontakty i nasze doświadczenia z agencji marketingowych w Wielkiej Brytanii. Na podstawie materiałów historycznych, np. map, tablic, audiobooków i zdjęć, powstała aplikacja Pastguide, dzięki której po uniesieniu tabletu na Rynku w Krakowie można zobaczyć, jak on wyglądał w trójwymiarze w okresie panowania Kazimierza Wielkiego.

Aplikacja ma tylko czy aż 1500 użytkowników?

W segmencie b2c, czyli dedykowanym klientowi niefirmowemu, to bardzo mało, ale to dopiero pierwsza lokacja i prototyp, nad którym będziemy dalej pracować, bo widzimy w tym przyszłość biznesową. Na pewno w tej chwili wymaga poprawy, bo jest zbyt ciężka dla większości telefonów. Mamy ambicje, by stworzyć aplikacje dla dużych miast z tematycznymi wycieczkami, łącząc to z towarzyszącymi biznesami turystycznymi, np. oferując bilety do lokalnej restauracji. Mamy teraz zakontraktowanych kilka jednostek. Będziemy zarabiać na drobnych opłatach za wycieczkę. Instytucje i przedsiębiorstwa byłyby naszymi klientami – sponsorami, docierającymi dzięki naszej aplikacji do swoich klientów.

Ale to nie jest w tej chwili główna część waszej działalności, ta jest odpryskiem innowacji pierwotnie przeznaczonej dla sektora turystycznego?

Znaleźliśmy ciekawe zastosowanie tej samej technologii wizualizacji 3D w budownictwie i architekturze. Polega to na tym, że architekt na tablecie może w surowym pomieszczeniu wizualizować jego wygląd po planowanych zmianach. Urządzenie nakłada na realne pomieszczenie model BIM zawierający np. warstwę rur, sieć elektryczną, a na zewnątrz plac zabaw czy otoczenie osiedla. Można to również oglądać w wirtualnych okularach. Aplikację prototypowaliśmy m.in. z koncernem Skanska. Choć produkt jest w opracowaniu, mamy zapisanych już ponad 1000 architektów. Część z nich płaci nam za subskrypcje do powstającej platformy. Obecnie pomagamy firmom ładować tam projekty z popularnych programów architektonicznych i pracujemy nad rozwiązaniem, które pozwoli samodzielnie importować własne projekty bez naszej asysty.

W związku z tym skomplikowanym rozwiązaniem znaleźliście inwestora strategicznego.

Od grudnia 2014 r. i przez cały następnym rok spotykałem się z przedstawicielami funduszy inwestycyjnych. Rozpatrywaliśmy oferty, jednocześnie dodając nowe funkcjonalności do narzędzia. W poprzednim roku w sierpniu okazało się, że Tomasz Stencel, inwestor z branży budowlanej, który był od roku naszym klientem i rozwijał z nami aplikację do zarządzania projektami w segmencie renowacji budowlanej, jest żywo zainteresowany rozwiązaniem. Pojawiał się w naszym biurze, kiedy rozmawialiśmy z funduszami, i w końcu zainwestował milion euro.

Jesteście jeszcze startupem z takim produktem?

Zdecydowanie tak. Widzimy też nowe zastosowania naszych technologii. Wspólnie ze szczecińską spółką Freedomes, która dostarcza namioty sferyczne klientom z całego świata, np. na potrzeby projektów reżysera Ridleya Scotta, opracowujemy prototypowe przestrzenie do odtwarzania sferycznych trójwymiarowych filmów, tudzież gier i aplikacji w tych namiotach. Już teraz każdy może sobie zamówić takie mobilne sferyczne kino albo przestrzeń do grupowej rozgrywki w VR i zarabiać na tym, sprzedając bilety. W ramach największego konkursu architektonicznego w Polsce wizualizowaliśmy też z mieszkańcami Szczecina i lokalnym magistratem wspólną wizję przyszłej zabudowy wyspy Łasztowni. Mieszkańcy sami ustawiali klocki na interaktywnym stole, a one zamieniały się na zapisywane w chmurze warianty zabudowy zgodne z ich preferencjami. W ramach aplikacji Pastguide wizualizowaliśmy fragment szczecińskiej starówki w namiocie sferycznym w trakcie Nocy Muzeów. Dla koncernu DHL zrobiliśmy ostatnio ogromną sferyczną projekcję na event uruchomienia ich nowego terminalu w Warszawie. Dopracowujemy produkt turystyczny i przyjmujemy nowych architektów oraz firmy budowlane na główną platformę. W tej chwili wykrystalizowały się trzy płaszczyzny naszej działalności: turystyczny Pastguide, architektura i nowe projekty w namiotach sferycznych. A możliwości jest znacznie więcej, m.in. szkolenia pracowników przemysłu w rzeczywistości wirtualnej dające realne oszczędności dla zakładów.

Jak funkcjonuje ekosystem startupowy w regionie?

Jest coraz lepiej i mam tu na myśli podmioty oparte na innowacyjnym pomyśle, a nie oddziały zagranicznych firm szukające tańszej siły roboczej. Przykłady takie jak Tidio, Wspieram.to, Avid, Kanbo to firmy, które się wybijają mimo niełatwych warunków i sąsiedztwa większych graczy walczących o pracownika. Korzystamy też z bliskości Berlina, jesteśmy członkiem berlińskiego Factory Hub i VR MeetUp, który ma 1000 członków. Brakuje nam lokalnych funduszy podwyższonego ryzyka. Takich, gdzie jest odpowiedni kapitał i wsparcie biznesowe oraz kontakty. W USA podobne projekty jak nasze, nawet z mniejszymi funkcjonalnościami, mają kilkanaście razy większe finansowanie. W Polsce nie ma takiego kapitału. Dużo firm informatycznych czy z rynku aplikacji ma ambicje pozyskiwać klientów w USA, ale brak funduszy przekłada się na mniejsze możliwości i opóźnienia. Poza tym kapitał, który jest strumieniowany z UE lub z lokalnych budżetów, nie zawsze trafia tam, gdzie trzeba.

Co ma pan na myśli?

Potrzeba nam w regionie ludzi z kontaktami, zdolnościami networkingu, łączenia i kojarzenia projektów technologicznych, realnymi możliwościami promocji w Polsce i poza granicami. Fundusze unijne w dużym stopniu idą na nieefektywne lokalne programy, konferencje, spotkania, katering, długopisy, pendrive'y i wynagrodzenia, a jedynymi podmiotami, które nie widzą z tego zwrotu, są firmy, które w tym uczestniczą. Program akceleracyjny to nie tylko metr kwadratowy na wynajem. Przydałoby się mniej urzędników i więcej praktyków w otoczeniu wsparcia biznesu. Widziałem wsparcie resortów gospodarczych dla startupów w Niemczech i Wielkiej Brytanii, gdzie zatrudniani są praktycy i specjaliści znający startupy, grający na nie. Google Campus w Londynie i Factory Hub w Berlinie przyciągają projekty z całej Europy. Kadra zarządzająca to zawodowcy z szerokimi kontaktami, a nie etatowi dyrektorzy. W Polsce świetnym przykładem dobrego zarządzania jest Lubelski Park Technologiczny. Musimy lepiej wykorzystywać też swoje szczecińskie atuty. Miasto jest przejezdne, rowerowe, zielone i nie ma smogu. Do Berlina czy Kopenhagi mamy bliżej niż do Warszawy. Jest u nas sporo Niemców i Szwedów. Możemy więcej.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Materiał Promocyjny
Suzuki Vitara i Suzuki Swift ponownie w gronie liderów rankingu niezawodności
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego