Upraszczając, im więcej w danym mieście siedzib zagranicznych firm, im więcej ważnych imprez wysokiej rangi, tym bardziej uzasadnione będą próby określenia danego miasta jako metropolii. Przesądzająca jest więc ranga (inwestora, imprezy etc.). Można tu jednak dodać, że jest jeszcze jeden, trochę mniej naukowy miernik: podstawą do oceny stopnia „metropolitalności" danego miasta jest oferta i sposób funkcjonowania miejskich kawiarni.
Oczywiście, słowo „kawiarnia" to pewien skrót myślowy i może w nim być zawartych sporo różnych, odmiennych obiektów. W Warszawie możemy podzielić kawiarnie na „stare" i „nowe" – trochę inaczej będzie bowiem w Bliklem czy Bristolu, a inaczej w dominujących w centrum stolicy Green Cafe Nero i Nowakowskim. To właśnie w nich widoczne są „metropolitalne" funkcje miasta i wspomniana powyżej znacząca ranga. To nie tylko bowiem „kawiarenki, kawiarenki" z popularnego szlagieru, ale również na przykład uznane miejsca spotkań biznesowych. I życie tętni w nich tak samo jak w całym centrum: jest gwarno, głośno i dynamicznie. Ma to oczywiście pewien urok. Można dodać, że tak ukierunkowanego kawiarnianego klimatu nie uświadczymy w podobnej skali w innych dużych miastach w Polsce. Tam bowiem nawet w Starbucksach i Costach jest spokojniej i ciszej.
Dlaczego akurat właśnie Nero i Nowakowski odniosły sukces? Rzecz jasna nie tylko dzięki świetnej (zwłaszcza w Nero) kawie i bardzo dobrych croissantach (tu z kolei palmę pierwszeństwa dzierży Nowakowski). To również dodatkowa oferta w menu, którą można z czystym sumieniem podciągnąć pod śniadanie, obiad, kolację. A więc w Nero będą to tarty, bagietki, wrapy, a w Nowakowskim kanapki, np. trudna do przebicia kanapka rustykalna. Chcemy w centrum Warszawy coś szybko zjeść? Odpowiedź jest prosta – Nero i Nowakowski. Chcemy kupić zapasy na jazdę pociągiem, na kolację, na każdą inną okazję? Znów najlepszy i najszybszy wybór to Nero i Nowakowski.
Wielofunkcyjne, prawdziwe „metropolitalne" kawiarnie...