Zwolnienia z podatku oraz niższe składki ubezpieczeniowe to nowe propozycje dla polskich armatorów

Zwolnienie z podatku i niższe składki ubezpieczeniowe dla marynarzy – to propozycja resortu gospodarki morskiej dla armatorów. Cel: doprowadzić do historycznego powrotu polskiej bandery na statkach.

Aktualizacja: 09.01.2018 11:25 Publikacja: 08.01.2018 20:00

Chociaż w Polsce działa wielu armatorów, pod polską banderą pływają dziś pojedyncze jednostki.

Chociaż w Polsce działa wielu armatorów, pod polską banderą pływają dziś pojedyncze jednostki.

Foto: Rzeczpospolita/Piotr Wittman

Jak wyjaśnia Ministerstwo Gospodarki Morskiej, nowe rozwiązania są wynikiem pracy Zespołu Trójstronnego ds. Żeglugi i Rybołówstwa Morskiego.

– Rozwiązanie to polega na zwolnieniu marynarzy z podatku PIT w przypadku przepracowania przez nich na morzu ponad 183 dni w roku. W zakresie składek za ubezpieczenie społeczne marynarze opłacać będą zryczałtowaną podstawę wymiaru składek – wyjaśnia „Rz" Katarzyna Krzywda, dyrektor Departamentu Gospodarki Morskiej w Ministerstwie Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.

Jak podaje resort, swoje założenia przedstawił już Komisji Europejskiej, która musi je zatwierdzić, gdyż są formą pomocy publicznej.

Armatorskie raje

Stawka jest wysoka. Mimo że w Polsce działa wielu armatorów, trudno znaleźć statki pod polską banderą. Jak już – to pojedyncze, niewielkie jednostki.

– Kilka pozostało. Np. w barwach Żeglugi Gdańskiej, u niektórych firm holowniczych albo dźwig pływający – wylicza Henryk Piątkowski, szef Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Oficerów i Marynarzy.

Prawie cała polska flota handlowa ma na rufie bandery innych krajów – popularne są Liberia, Panama, Wyspy Marshalla, Wyspy Bahama, a z Europy – Cypr czy Malta. Rejestrując statek w tych krajach, jego właściciel ponosi znacznie niższe koszty – zarówno podatki, jak i składki ubezpieczeniowe. Ale nie tylko to wpłynęło na ucieczkę floty.

– Myślę, że polski system finansowania był słaby, firmy bezskutecznie szukały w bankach kredytu na budowę i musiały iść tam, gdzie im udzielono wsparcia. Wybierały więc hipotekę w stylu angielskim – ocenia Henryk Piątkowski.

Do tańszych krajów uciekła nawet Polska Żegluga Morska, największy polski armator, będący w 100 proc. własnością Skarbu Państwa. Pod obcą banderą pływają statki armatorów: Euroafrica Shipping Lines czy Unibaltic, a także mniejszych polskich firm.

300 zł podatku od tonażu

Od dwóch dekad nad odwróceniem niekorzystnego trendu debatują politycy. W 2006 roku wydawało się nawet, że powrót biało-czerwonej staje się realny. Prezydent Lech Kaczyński podpisał wówczas ustawę o podatku tonażowym. – To ustawa, która umożliwi powrót statków pod polską banderę, a nowy podatek będzie podatkiem mniej dręczącym dla armatorów – zapowiadał prezydent.

Podatek tonażowy to alternatywa dla podatku dochodowego. Armator płaci tylko określony ryczałt z tytułu tonażu jednostki, niezależnie od tego czy ma zysk czy stratę. Oczywiście o ile statek zarejestrowany jest w Polsce. Ile firm z niego skorzystało?

Jak informuje Ministerstwo Finansów, dochody budżetu w 2008 roku z tego tytułu kształtowały się na poziomie 9 tys. zł, rok później 7 tys. zł, a w 2010 roku 3 tys. zł. W 2014 roku roczne wpływy spadły do 1 tys. zł, a w 2015 i 2016 do... 300 zł. Podatek tonażowy poniósł więc porażkę, a powrót polskiej bandery dalej był dyżurnym tematem kolejnych kampanii wyborczych. Politycy debatowali, a armatorzy nie tylko że nie wracali do Polski, ale odchodzili już ci najbardziej wytrwali. Ostatni handlowy armator morski – trzy lata temu, tuż przed przyjęciem w 2015 przez rząd PO–PSL ustawy o pracy na morzu. Jej przepisy implementowały do polskiego prawa konwencję pracy na morzu (MLC), która wprowadziła ujednolicone, międzynarodowe standardy pracy na statkach.

– Kiedy już wiedzieliśmy, że ta ustawa wchodzi, przeflagowaliśmy statki na banderę cypryjską. I choć to dalej statki polskie, to pływają pod tymczasową banderą – mówi „Rz" Ryszard Szymczak, prezes Baltramp Shipping, małego, rodzinnego armatora z czterema statkami, pływającymi na Bałtyku i Morzu Północnym. – Ponad 20 lat pływaliśmy pod polską banderą. Dalej chcieliśmy, ale ta ustawa była bardzo niekorzystna – żałuje Szymczak.

Na wzór Chorwacji

W trakcie ostatniej kampanii do Sejmu PiS tradycyjnie postulował powrót polskiej bandery, zatem po wyborach szybko do pracy przy nowelizacji przepisów zaprosił armatorów, federacje i związki zawodowe. Prace jednak znów stanęły w miejscu. Jak tłumaczy dzisiaj Ministerstwo Gospodarki Morskiej, powodem była trudna sytuacja PŻM, największego polskiego armatora i tym samym największego gracza w pracach nad zmianą regulacji. Zdaniem resortu dopiero wprowadzenie w styczniu 2017 roku zarządu komisarycznego w PŻM spowodowało ustabilizowanie kondycji armatora, a tym samym umożliwiło kontynuację prac. W czerwcu 2017 członkowie ministerialnego zespołu zapoznali się z przepisami o pracy na morzu, jakie obowiązują w Chorwacji. Jak się okazało – właśnie one stały się inspiracją dla rządu.

– Polska – podobnie jak Chorwacja – jest jednym z największych w UE krajów pochodzenia marynarzy. W konsekwencji – tak jak dla Polski – priorytetem Chorwacji jest zapewnienie marynarzom odpowiedniego zabezpieczenia społecznego, a nie jedynie rejestracja pod banderą narodową statków obsadzonych przez załogi z państw dostarczających taniej siły roboczej, w szczególności z Azji – wyjaśnia chorwacką inspirację Katarzyna Krzywda.

– Większość z około 40 tys. polskich marynarzy zatrudnionych obecnie pod obcymi banderami nie opłaca składek na ubezpieczenia społeczne do żadnego systemu ubezpieczeń, co w przyszłości – w sytuacji zakończenia przez nich aktywności zawodowej i braku prawa do świadczeń – stanowić może duży problem społeczny – ocenia.

W listopadzie polskie propozycje zmiany przepisów zostały dopięte przez ministerstwo, a 12 grudnia przedstawione w Brukseli.

– MGMiŻŚ prowadzi obecnie roboczy dialog z KE, mający na celu zatwierdzenie przez komisję proponowanych rozwiązań – deklaruje Krzywda. – Ostatecznym celem działań ministerstwa jest to, by wszystkie polskie statki pływały pod polską banderą – mówi szefowa Departamentu Gospodarki Morskiej.

Baltramp, który w grudniu podpisał list intencyjny na budowę dwóch statków ze Szczecińskim Parkiem Przemysłowym, chciałby wciągnąć na nie polską banderę.

– Jesteśmy polską firmą, prowadzą ją dwie rodziny i pływają polscy marynarze. Chcielibyśmy, by pływały pod polską banderą, ale zależy, jak ustawodawca ustawi te nowe przepisy – mówi Ryszard Szymczak.

Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break
Materiał Promocyjny
Zarządzenie flotą może być przyjemnością
Materiał partnera
Nowa trakcja turystyczna Pomorza Zachodniego