Rz: Pańscy koledzy po fachu inwestują w fundusze, nieruchomości czy restauracje. A pan razem z kolegą otworzył pierwszą w Polsce siłownię online...
Jarosław Fojut: To był pomysł mojego partnera biznesowego Piotra Krogulca. Kariera piłkarza nie jest długa, nieruchomości są sprawdzonym zabezpieczeniem przyszłości, ale tworzenie czegoś od podstaw daje więcej satysfakcji. Piotrek jest przedsiębiorcą, bardzo aktywną osobą, ale tak jak ja nie ma doświadczenia w prowadzeniu siłowni. Zarządzaniem zajmują się nasi menedżerowie.
Moda na zdrowe ciało i odżywianie nie przemija. Kluby fitness wyrastają na każdym rogu. Siłownia online to wasz sposób na wyróżnienie się z tłumu?
Konkurencja na rynku jest coraz większa. Wiele siłowni powstało już w latach 90. i wyrobiło sobie markę, do tego pojawiły się sieciówki z ogromnym kapitałem, jak McFit. Mnóstwo osób biega, pływa, jeździ na rowerze, ale w porównaniu z innymi europejskimi krajami, takimi jak Wielka Brytania czy Norwegia, w których miałem okazję grać, procent ludzi chodzących na siłownię czy uprawiających fitness wcale nie jest duży. Doszliśmy do wniosku, że jest sporo osób, które chciałyby się poruszać, ale z wielu względów tego nie robią – czy to z braku czasu, czy nieśmiałości. I dlatego stworzyliśmy portal Fitme.pl.
Czyli chcecie ruszyć Polaków z kanapy?