Prasa lokalna, wydawana przez jednostki samorządu terytorialnego, ma swoje zasługi w pierwszym okresie funkcjonowania samorządu, informując społeczność lokalną o jego zadaniach i misji. Jednak ta słuszna idea uległa wypaczeniu w chwili, gdy pisma samorządowe, miast informować, stały się tubami propagandowymi lokalnych włodarzy. Gdy powstał rynek prasy niezależnej, samorządy zaczęły na nim konkurować o czytelnika i reklamy. Prasa samorządowa zapomniała o jednym, że nie spełnia podstawowej funkcji mediów – kontroli władzy.
W świetle ustawy o samorządzie gminnym gminy mają prawo informować mieszkańców o swojej działalności, ale winny to czynić za pomocą biuletynów informacyjnych, a nie gazet za pieniądze podatników. Informowanie mieszkańców o działalności władz lokalnych powinno należeć do ich obowiązków. Co więcej, pisma te istotnie wpływają na lokalny rynek reklam, bo przedsiębiorcy raczej wybiorą samorządowe niż niezależne media. Często wydawnictwa samorządowe kolportowane są bezpłatnie lub w niższej cenie (dzięki dotacjom ze środków publicznych), a to też zaburza warunki konkurencji z prasą niezależną.
Sprawę rynku prasy lokalnej niejednokrotnie poruszało Stowarzyszenie Gazet Lokalnych (SGL) oraz Stowarzyszenie Prasy Lokalnej (SPL), które liczy ponad 200 członków. Do SGL należy 80 wydawców.
Oba stowarzyszenia poszukiwały sprzymierzeńców w swej walce z samorządami. Kończyło się na dyskusjach. Dwa lata temu rzecznik praw obywatelskich (RPO) zwrócił się w sprawie zmiany prawa prasowego do posłanki Elżbiety Kruk (PiS), przewodniczącej sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu z propozycją, aby samorządom zakazać wydawania prasy, a zezwolić na wydawanie biuletynów informacyjnych. Kolejne pismo skierował do ministra spraw wewnętrznych i administracji. Nic nie osiągnął. W tym roku wysłał pismo do Piotra Glińskiego, wicepremiera i ministra kultury i dziedzictwa narodowego.
„W mojej ocenie niedopuszczalne jest łączenie przez władze samorządu terytorialnego funkcji biuletynu informacyjnego organu administracji z funkcją niezależnej prasy, której jednym z głównych zadań jest sprawowanie społecznej kontroli (tzw. public watchdog) nad działaniem władz lokalnych. Uzurpowanie przez biuletyny samorządowe roli gazet wiąże się niejednokrotnie z utrudnianiem dostępu do informacji dziennikarzom prasy prywatnej, co jest podważeniem fundamentalnej zasady wolności słowa i prawa dostępu obywateli do informacji publicznej" – pisał rzecznik do wicepremiera Glińskiego.