Przez ostatnie lata przepisy o wycince drzew zmieniały się wielokrotnie. Skorzystali na tym przede wszystkim właściciele nieruchomości. Nie muszą już bowiem płacić horrendalnych kwot za nielegalną wycinkę. Wciąż jednak na wokandach sądowych jest wiele spraw z czasów, kiedy wysokość kar mroziła krew w żyłach. Tak było i w tym wypadku.
Płacz i płać
Wójt gminy nałożył na współwłaściciela ośrodka wczasowego karę pieniężną w wysokości 2,8 mln zł za usunięcie bez zezwolenia 133 drzew. Kwota była niebotyczna. Ukarany szukał więc sposobu, by się od niej uwolnić, ale bez powodzenia. Tymczasem Trybunał Konstytucyjny orzekł 1 lipca 2014 r. (sygn. akt SK 6/12), że przepis ustawy o ochronie przyrody, który nakazywał gminom nakładać tak wysokie kary, jest niekonstytucyjny. Dał też czas na przygotowanie nowych, mniej restrykcyjnych rozwiązań. I takie następnie powstały i weszły w życie.
Współwłaściciel ośrodka chciał skorzystać z liberalizacji przepisów i wystąpił do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Olsztynie o wznowienie postępowania. Nic jednak nie wskórał. Wówczas zwrócił się do w wójta o umorzenie kary w całości.
Powołał się m.in. na postanowienie naczelnika urzędu skarbowego o umorzeniu postępowania egzekucyjnego. Powodem było przedawnienie. Termin płatności kary upłynął 21 lipca 2009 r. Kary pieniężne przedawniają się bowiem po upływie pięciu lat, a taki okres już upłynął.
Problem był jednak w tym, że należność z tytułu kary zabezpieczono hipoteką. Ustanowiono ją na nieruchomości, na której znajdował się ośrodek wczasowy. A hipoteki przedawnienie nie objęło.