ZR: Czy Polacy nie interesują się wyborami samorządowymi?
Dr Marta Zerkowska-Balas, socjolog z Uniwersytetu SWPS: W Polsce jest już coraz lepiej. Wiele najnowszych badań pokazuje, że Polacy przykładają coraz większą wagę do wyborów samorządowych, bo zaczynają dostrzegać, że mogą mieć wpływ na to, co dzieje się w ich najbliższym otoczeniu. Przekonali się do tego np. poprzez budżety obywatelskie – widzą, że są one realizowane. Na razie jednak te doświadczenia nie wpływają na frekwencję w wyborach samorządowych, która od lat pozostaje na podobnym, stabilnym poziomie i wynosi ok. 50 proc.
Czy za granicą jest podobnie?
To zależy. W krajach federacyjnych, takich jak Niemcy, czy quasi-federacyjnych, jak Hiszpania, frekwencja podczas wyborów samorządowych jest znacznie wyższa, bo dochodzi nawet do 60–70 proc. To efekt tego, że lokalne parlamenty mają spore znaczenie, a wiele kluczowych dla państwa decyzji zapada właśnie na poziomie samorządowym. Ale np. w krajach Grupy Wyszehradzkiej, do której z racji geografii i historii nam najbliżej, sytuacja jest już inna. Polska na tym tle nie wygląda najgorzej, bo choć frekwencja w wyborach samorządowych jest podobna, u nas jest mniejsza różnica między odsetkiem tych, którzy idą do urn w czasie wyborów parlamentarnych, a odsetkiem tych, którzy głosują w wyborach samorządowych. W Czechach, na Słowacji i na Węgrzech ta różnica jest większa. Pozwala to przypuszczać, że znaczenie przypisywane parlamentom narodowym jest w tych krajach większe niż w Polsce.
Co z pozostałymi krajami, np. Francją, Holandią, krajami skandynawskimi?