Tradycyjnie na wsiach istniały dwie różne organizacje: ochotnicza straż pożarna, w której działali mężczyźni, oraz koła gospodyń wiejskich gromadzące kobiety. Ale od zawsze „poważniejszą", dofinansowywaną przez m.in. firmy ubezpieczeniowe i stanowiącą ważny element w systemie ochrony przeciwpożarowej była OSP. Ranga kół gospodyń była znacznie niższa i dlatego też trudniej było im pozyskiwać środki na swoją działalność.
Teraz to się zmieni – na początku października Sejm uchwalił ustawę, która daje kołom osobowość prawną, co pozwoli im korzystać z różnego rodzaju form wsparcia w postaci środków, np. unijnych czy dotacji celowych z budżetu państwa. Do tej pory, by pozyskiwać fundusze, musiały zakładać stowarzyszenia.
– Nowe rozwiązania poprawią naszą pozycję w wiejskiej wspólnocie. W wielu domach działalność mężczyzny w straży, choć czasami chodzi do remizy wyłącznie towarzysko, traktowana była jako ważniejsza – opowiada działaczka jednego z kół na Mazowszu. Dodaje, że gdy one ruszały z kołem gospodyń, mężczyźni byli z tego bardzo niezadowoleni. Jedni mieli pretensje do żon, że zajmują się głupotami. Innym nie podobało się to, że prowadzimy konkurencyjną dla nich działalność – mówi kobieta i wyjaśnia, że OSP tradycyjnie zajmuje się także organizacją na wsi imprez, sprzedażą piwa czy wynajmem sal na wesela.
Kobiety jednak, jak już zaczną coś robić, twardo trzymają się swoich kół, bo widzą, że jest to dla nich szansa na pewne uniezależnienie się od mężów, uruchomienie własnego biznesu, a także po prostu możliwość wyjścia z domu. A takich okazji na wsi, zwłaszcza zimą, nie ma zbyt wiele.
Tradycja i nowoczesność
W Polsce tradycje kół gospodyń wiejskich sięgają XIX w. Pierwszą tego typu organizację na ziemiach polskich założyła w 1877 r. we wsi Janisławce działaczka socjalistyczna Filipina Płaskowicka. Jednak niekiedy jako pierwszą tego typu organizację uznaje się „Towarzystwo Gospodyń", które od 1866 r. działało we wsi Piaseczno na Pomorzu Gdańskim.