Podwyżki dla rezydentów, specjalistów i pielęgniarek, wprowadzenie sztywnych norm zatrudnienia personelu i podwyżki cen prądu – rok 2019 może okazać się dla szpitali powiatowych zabójczy, a ich jedyną nadzieją są tegoroczne wybory. W strachu przed ich wynikiem władza zrobi bowiem wszystko, by nie dopuścić do upadłości najmniejszych placówek, które za ostatnie reformy zapłaciły najwyższą cenę.
Już we wrześniu Ogólnopolski Związek Pracodawców Szpitali Powiatowych(OZPSP) alarmował, że większość lecznic doszła do finansowej ściany i bez 15-procentowej podwyżki ryczałtu, który w październiku 2017 r., wraz z wejściem w życie sieci szpitali, zastąpił kontrakty z NFZ, będzie zmuszona ogłosić bankructwo. „Obawiamy się, że niektóre regulacje prawne mogą doprowadzić do zamykania mniejszych szpitali powiatowych bez jednoczesnego odpowiedniego zabezpieczenia świadczeń medycznych w powiecie" – ostrzegał szef OZPSP Waldemar Malinowski.
150 zł za godzinę
– Ta groźba jest realna – przyznaje Janusz Boniecki, prezes Powiatowego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Ostródzie, oddalonej o ponad 30 km od Olsztyna. I jak z rękawa zaczyna sypać przykładami podwyżek, jakie spadły w feralnym dla szefów szpitali roku 2018.
– Choćby stawki za godzinę w nocnej i świątecznej pomocy lekarskiej, która musi działać w każdej placówce w sieci. To taki gabinet podstawowej opieki zdrowotnej, który przyjmuje po godz. 18 oraz w soboty, niedziele i święta. Rodzaje lżejszego ostrego dyżuru, dla zachorowań nagłych, ale niestanowiących zagrożenia dla zdrowia czy życia. Tyle że nikt nie chce przyjść do pracy, bo w niedalekim Olsztynie na takim dyżurze się odpoczywa, a w Ostródzie, jak w większości mniejszych miast, chorych jest zatrzęsienie. Jak pacjent nie dostanie się do lekarza rodzinnego, to przybiegnie do szpitala. Jeśli więc chcę zatrudnić lekarza – a przecież muszę – to słyszę absurdalne stawki typu 150 zł za godzinę – mówi Janusz Boniecki. I śmieje się gorzko, że jeszcze pół roku temu narzekał z kolegami dyrektorami, że co odważniejsi lekarze za dyżur na nocnej pomocy każą sobie płacić po 65 zł. Ma nadzieję, że za pół roku nie będzie musiał się śmiać ze 150 zł, bo tego by nie przeżył. Bardziej szpital niż on.
– Ryczałt wyższy o 15 proc. rzeczywiście nieco uspokoiłby sytuację, ale nie jestem pewien, czy na długo – mówi Boniecki, który jest jednocześnie wiceprezesem Polskiej Federacji Szpitali. Nie jest jednak pewny, czy ta – nierealna – podwyżka załatwiłaby problemy mniejszych placówek. Bo przecież stale rośnie płaca minimalna i stawki ze energię, które same w sobie są w stanie rozłożyć na łopatki niejedno przedsiębiorstwo, nie mówiąc o tak skomplikowanym organizmie jak szpital.