I czemu byłem niespokojny? Jako człowiek pokasłujący od dawna zainteresowany jestem jakością powietrza, którym oddycham. Od dłuższego czasu w różnych tekstach o walce ze smogiem pisano, że rząd chce bardzo pomagać w zbożnym celu zamiany starych pieców na nowe i że daje na to pieniądze, że samorządy też tak myślą i potwierdzają to uchwałami i dopłatami, że tzw. opinia publiczna zgodnym chórem popiera te działania. Słowem, wszyscy chcą tego samego i skutecznie zapewniają, by ten wspólny cel osiągnąć, spore „siły i środki". I to mnie zaniepokoiło... Wszyscy razem i do tego skutecznie?
Wrócił mi spokój. Dane zebrane przez Polski Alarm Smogowy pokazały po pięciu miesiącach działania rządowego programu „Czyste powietrze", że podpisano 147 umów na wymianę starych kotłów. Oznacza to, że zrealizowano niecałe pół promila rocznego celu. Plan rządowy mówił o 4 milionach wniosków w ciągu dziesięciu lat, czyli powinno ich być po 400 tys. rocznie. To tyle w temacie skuteczność administracji centralnej >R12 – 13.
W niedawnym badaniu opinii publicznej aż 92 proc. respondentów z miast powyżej 500 tys. mieszkańców uznało, że smog jest „bardzo dużym" lub „raczej dużym" problemem. Tyle samo wyraziło opinię, że ludzie muszą zmienić nawyki transportowe ze względu na zanieczyszczenie powietrza i zmiany klimatyczne. No to teraz troszkę o tej zmianie nawyków. Dominującą część smogu stanowi pył wzbijany przez samochody. Pilotażowy program dokładnego mycia wybranej ulicy w Krakowie (mieście królewsko-europejskim) jest nie do wykonania, bo mieszkańcy nie chcieli przeparkowywać samochodów na czas czyszczenia ulicy.
W tym samym grodzie uchwalono zakaz używania paliw stałych – w tym węgla i drewna. Zostało to jednak zaskarżone do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Krakowie przez... dwie osoby, które uznały, że przepis narusza konstytucyjne zasady równości obywateli i swobody działalności gospodarczej. WSA uznał, że uchwała jest niezgodna z prawem, a klepnął to potem NSA. To tyle w temacie społeczny consensus.
A teraz o tym, iż rozumiemy, że zwalczenie trującego powietrza musi kosztować, szczególnie w miejscowościach ceniących portfele turystów. Pomiędzy rokiem 1989 a 1991 do Krynicy doprowadzono gaz. Kiedy pod koniec lat 90. jego ceny poszły w górę, mieszkańcy zaczęli na nowo korzystać z pieców węglowych.