Mimo obietnicy rządu, że wzrost cen energii elektrycznej nie dotknie samorządów, lokalne jednostki od początku roku płacą koszmarnie wysokie rachunki za prąd – wynika z informacji zebranych przez „Życie Regionów".
Czek na 2 mln zł
Sprawa ma swój początek w drugiej połowie 2018 r., gdy energia na rynku hurtowym zaczęła gwałtownie drożeć. Samorządy, które w tym czasie rozstrzygały przetargi na dostawy prądu, musiały podpisywać umowy z niekorzystnymi dla siebie cenami.
– W naszym przypadku cena jednostkowa na 2019 r. okazała się wyższa od ceny w 2018 r. o 48 proc. dla obiektów (o 102,40 zł netto za MWh) oraz o 59 proc. wyższa dla oświetlenia (o 108,9 zł) – informuje Jerzy Cieśliński, naczelnik wydziału nadzoru właścicielskiego Urzędu Miasta Gdyni.
Dziś umowy z takimi cenami są realizowane i samorządy, chcąc nie chcąc, sporo dopłacają do rachunków za prąd. Łódź wysłała premierowi Mateuszowi Morawieckiemu symboliczny czek opiewający na kwotę blisko 2 mln złotych za styczeń i luty.
Wielki ciężar dla lokalnych budżetów
Gdynia, jak szacuje naczelnik Cieśliński, w I kwartale tego roku zapłaci o ok. 980 tys. zł więcej. Z tego najwięcej przypada na: oświatę – ok. 220 tys. zł, Zarząd Dróg i Zieleni (zarządzający m.in. oświetleniem ulic) – ok. 215 tys. zł, Pomorski Park Naukowo-Technologiczny – ok. 205 tys. zł, czy Gdyńskie Centrum Sportu – ok. 100 tys. zł. W rachunkach tych nie uwzględniono Przedsiębiorstwa Komunikacji Trolejbusowej, które zawiera osobną umowę, a które według szacunków w I kwartale zapłaci o ok. 440 tys. zł więcej.