Nadmierna prędkość, wymuszenie pierwszeństwa oraz lekceważenie pieszych na przejściach – najczęściej te zachowania kierowców prowadzą do tragedii na drogach – wynika z raportu Komendy Głównej Policji, która podsumowała bezpieczeństwo na drogach.
W regionach różnie
W ubiegłym roku w całym kraju doszło do 31 674 wypadków, co oznacza, że było ich o 1086 mniej niż rok wcześniej. Rannych zostało 37 359 osób – to znacząco, bo o 2107 mniej. Jednak niestety, drogowe kraksy pochłonęły więcej ofiar śmiertelnych – aż 2 862 – to o 31 więcej niż rok wcześniej.
Statystycznie najbardziej „wypadkowym" regionem jest Łódzkie, gdzie wydarzyło się ponad 3,7 tys. wypadków, oraz kolejno – Małopolskie (3,4 tys. takich zdarzeń), Śląskie i Wielkopolskie (po 3,4 tys.). Z kolei pod względem liczby zabitych na czele znalazło się woj. mazowieckie z 297 ofiarami śmiertelnymi, a następnie – woj. wielkopolskie i łódzkie.
Jednak, biorąc po uwagę liczbę mieszkańców, natężenie ruchu, wielkość województwa oraz wskaźniki zabitych i rannych, sytuacja przedstawia się już inaczej. I tu najgorzej wypada woj. kujawsko-pomorskie, gdzie na 100 wypadków śmierć ponosi średnio 17,6 osób. Zaraz potem jest woj. podlaskie (tu ginie 15,2 osób na sto wypadków) i lubelskie gdzie wskaźnik zabitych sięga 14,7). Na przeciwnym „biegunie" – gdzie wskaźniki zabitych są najniższe jest woj. pomorskie (5,8 ofiar śmiertelnych), łódzkie i małopolskie. – Najwięcej wypadków miało miejsce na prostych odcinkach dróg oraz na skrzyżowaniach z drogą z pierwszeństwem przejazdu – mówi Mariusz Ciarka, rzecznik KGP.
Jak się okazuje, bardziej tragiczne w skutkach są wypadki w terenie niezabudowanym (choć jest ich mniej) – w co szóstym ktoś zginął, podczas gdy w obszarze zabudowanym tylko w co osiemnastym. Powód? – Tam kierowcy rozwijają większe prędkości, często w jednym samochodzie ginie więcej niż jedna osoba, a ponadto pomoc lekarska dociera znacznie później – wskazuje Mariusz Ciarka.