Warszawa – 3,7 tys. hulajnóg, Wrocław – 1,5 tys., Poznań – 800, Łódź – 100, Trójmiasto – 120, Kraków – 230. Te liczby mogą robić wrażenie, zwłaszcza że jednośladów na minuty będzie dalej szybko przybywać. Już wjechały one do Rzeszowa. W Gdyni wkrótce takie usługi zaoferuje firma Quick Ride, zaś w Bydgoszczy Blinkee.City.
W tym ostatnim mieście, gdzie w ciągu dwóch tygodni ma się pojawić 70 pojazdów, a w kolejnych dwóch miesiącach nawet ponad 100 kolejnych, uruchomienie tzw. sharingu jest zaskoczeniem dla ratusza. Marta Stachowiak, rzecznik prasowy urzędu miasta, o planach jednego z operatorów dowiedziała się od „Życia Regionów".
Czekanie na resort
Paweł Maliszewski, współzałożyciel Blinkee.City, ma ambicję, by możliwość pożyczania hulajnóg rozpropagować w mniejszych ośrodkach w Polsce. Poza Bydgoszczą na celowniku ma np. Rzeszów, gdzie już dysponuje flotą 50 pojazdów. – Wkrótce w całym kraju będziemy dysponować 2 tys. hulajnóg. Warszawa jest już nimi przesycona, więc celujemy w inne miasta – mówi.
Stolica faktycznie zalana jest takimi elektrycznymi jeździkami. A będzie ich więcej. Swoje urządzenia planują tu zaoferować wkrótce Bolt, Quick Ride czy Hop.City. Tymczasem w magazynach stołecznego Zarządu Dróg Miejskich przybywa hulajnóg, które zajmowały pas ruchu (jest ich już około 500). Jednocześnie ZDM prowadzi z operatorami szeroki dialog w zakresie bezpiecznego korzystania z tych pojazdów. Ratusz nie chce bowiem rzucać operatorom kłód pod nogi. Wiceprezydent Warszawy Robert Soszyński podczas posiedzenia Rady Warszawskiego Transportu Publicznego, którą utworzono przy Zarządzie Transportu Miejskiego, zapewnił, że współdzielona mobilność wpisuje się w szeroką politykę miasta. – To element, który będzie się rozwijał i świetnie przyjmuje się w odbiorze społecznym – zaznaczył.
Co nie oznacza, że samorząd daje operatorom wolną rękę. Tomasz Demiańczuk z zespołu prasowego stołecznego ratusza przekonuje jednak, że uporządkowanie funkcjonowania systemu wynajmu elektrycznych hulajnóg nie będzie możliwe bez umocowania tego zagadnienia w obowiązującym systemie prawnym. A to zadanie dla Ministerstwa Infrastruktury (MI). Jego zdaniem wszelkie regulacje na szczeblu samorządowym muszą odnosić się bowiem do przepisów – a te nie dostrzegają dziś hulajnóg jako pojazdów. – Warszawa czeka na nowelizację prawa. Dopiero gdy tzw. UTO (urządzenia transportu osobistego – red.), w tym nie tylko hulajnogi, ale również monocykle, segwaye czy elektryczne deskorolki, zostaną uregulowane, miasto stanie się beneficjentem tych zmian. Już dwukrotnie ratusz występował do MI o pilne podjęcie działań w tym zakresie – w październiku 2018 r. oraz w kwietniu br. – ale bezskutecznie. Nie otrzymaliśmy z resortu nawet odpowiedzi. Bez owych zmian nie możemy zrobić zbyt wiele – tłumaczy.