Brak nowych przepisów o janosikowym, czyli systemie subwencji polegającym na przekazywaniu przez bogatsze samorządy części dochodów na rzecz biedniejszych, budzi coraz większe zniecierpliwienie na Mazowszu. To region, który najbardziej odczuwa skutki obecnego systemu. Trybunał Konstytucyjny 4 marca br. uznał przepisy dotyczące janosikowego za niezgodne z konstytucją – zarówno algorytm jego naliczania dla województw, jak i sposób redystrybucji, jednak dał parlamentowi 18 miesięcy na zmianę przepisów. W efekcie Ministerstwo Finansów nadal oczekuje daniny od Mazowsza. Ale władze tego regionu chcą jak najszybszych zmian zakwestionowanych przepisów, bo sytuacja finansowa regionu jest dramatyczna i co miesiąc trwają boje o zapłacenie kolejnej raty janosikowego. Wczoraj pomysłom, jak powinny wyglądać nowe rozwiązania, poświęcono konferencję na Uniwersytecie Warszawskim.
Zmieńmy system
– Obecny system tylko pozoruje zmniejszanie nierówności – mówił prof. Hubert Izdebski z Wydziału Prawa i Administracji UW. – Janosikowe, szczególnie wojewódzkie, jest kwestią nie tylko prawną, ale i polityczną.
6,4 mld zł zapłaciło Mazowieckie przez ostatnich dziesięć lat z tytułu subwencji regionalnej
– Nakładanie janosikowego nie może prowadzić do zahamowania rozwoju regionu, a na Mazowszu zahamowano go przez nadmierne opodatkowanie, bo janosikowe to swego rodzaju podatek – mówił prof. Krzysztof Opolski z Wydziału Nauk Ekonomicznych UW.
Eksperci negowali oparcie dochodów województw na podatku dochodowym od osób prawnych (CIT). – CIT jest wrażliwy na koniunkturę gospodarczą – tłumaczyli. Mówiono też, że samorząd płaci na podstawie wyliczeń nadwyżki sprzed dwóch lat. – Przy szybkich zmianach koniunktury i wysokiej stawce janosikowego płatność, jak teraz w przypadku Mazowsza, jest nieproporcjonalnie wysoka w stosunku do dochodów bieżących – tłumaczył prof. Paweł Swianiewicz z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW. W Szwajcarii jako podstawę stosuje się średnie z kilku lat.