Impreza przyciągnęła rekordową liczbę uczestników – o medale walczyło ponad 800 zawodników z 33 krajów. Obserwując z trybun ich rywalizację, trudno sobie wyobrazić, że przed wojną teren ten – należący do kościoła św. Jana Jerozolimskiego za murami – pokrywały łąki.
Do 1832 roku zabytkowy kościół znajdował się pod opieką kawalerów maltańskich, stąd obecna nazwa jeziora. W latach 30. XX wieku dzierżawca gruntów Albin Borowicz zaczął zakładać tu stawy rybne. Po wybuchu wojny rozbudowali je hitlerowcy, wykorzystując do niewolniczych robót jeńców. Ukończyć prac nie zdążyli, jezioro powstało dopiero w 1952 roku.
Było uroczyste otwarcie, były zawody wioślarskie i kajakarskie, ale z czasem tor przestał spełniać standardy i przez lata popadał w ruinę. Impulsem do jego odbudowy, a właściwie stworzenia go od zera, okazała się propozycja zorganizowania w 1990 roku mistrzostw świata w kajakarstwie.
Przygotowanie projektu generalnej przebudowy terenów powierzono Klemensowi Mikule. Znany poznański architekt nawiązał do tradycji. Rozwinął koncepcję Adama Ballenstaedta, który chciał, by miejsce to służyło głównie mieszkańcom.
Dziś jest tu m.in. stok narciarski, letni tor saneczkowy, pole do minigolfa, wyciąg krzesełkowy. Ale wszystko co najważniejsze dzieje się na wodzie. – Nowy tor zalicza się do jednych z najładniejszych na świecie. Jego głównym atutem jest to, że leży blisko miasta – opowiada „Rzeczpospolitej" Ryszard Stadniuk, prezes Polskiego Związku Towarzystw Wioślarskich, brązowy medalista z Moskwy (1980) w czwórce ze sternikiem. – Malta ma wysokie notowania w środowisku, a zawodnicy z zagranicy zawsze chętnie przyjeżdżają do Poznania – dodaje.