O jego urodzie opowiada nie tylko arcybogactwo tutejszych krajobrazów i przyrody, ale także – a może przede wszystkim – siła tradycji. Myślę, że właśnie to ważne słowo najlepiej wiąże się z tą ziemią. Pokazują to wszystkie możliwe badania, także te najnowsze,
Podkarpacie jest najmocniej w kraju przywiązane do świata tradycyjnych wartości. Ludzie stąd nie są wykorzenieni jak na Pomorzu czy ścianie zachodniej. Mają świadomość ciągłości pokoleń, głębokie poczucie tożsamości lokalnej, mocne więzi sąsiedzkie i rodzinne niejako zakorzenione w genotypie.
Na mapie rozwichrzonej po wojnach i zaborach Polski to wartość nie do przecenienia. Pisaliśmy zresztą o tym niedawno w „Plusie Minusie", pokazując, jak na korzyść Podkarpacia wypada odsetek stałych związków małżeńskich. To wzorzec, ale i zobowiązanie na przyszłość – tak chyba wypada to rozumieć.
Ale przecież Podkarpacie żyje nie tylko tradycją. To wartość fundamentalna, ale nie jedyna. Podkarpacie to także siła polskiej gospodarki, ta z przeszłości i bardziej współczesna. Jakże rzadko pamięta się o Ignacym Łukasiewiczu, pierwszych polskich szybach naftowych, o tradycji Centralnego Okręgu Przemysłowego, o Stalowej Woli, Mielcu, Dębicy.
Wielkie problemy i skala przemysłu Śląska przysłoniła tamtą chwalebną przeszłość i budującą się współczesność na tyle, że prawie jej nie zauważamy. A przecież ona jest. Silna, nowoczesna i... bezproblemowa. Jakżeby się chciało, by inne obszary polskiej gospodarki miały taką perspektywę i dynamikę.