Rz: Już za niespełna pół roku odbędzie się kolejna edycja Warszawskiego Festiwalu Piwa, którego jest pan współorganizatorem. Prace już ruszyły?
Jacek Materski: Praca nad kolejną edycją zaczęła się praktycznie od razu w październiku, czyli tuż po zakończeniu tegorocznego festiwalu. Przede wszystkim analizą tego, co było. Chcemy, aby przyszłoroczna impreza była jeszcze bardziej atrakcyjna.
Co planujecie?
Naszą ambicją i głównym celem festiwalu jest pokazywanie, co nowego dzieje się w piwowarstwie. Od dłuższego czasu pracujemy nad ściągnięciem do Warszawy kilku browarów rzemieślniczych z zagranicy. Mam nadzieję, że wkrótce będziemy mogli podać już oficjalnie nazwy tych gwiazd międzynarodowej sceny piwowarskiej. Jak zwykle zaprezentujemy nowo powstałe browary. Będzie też sporo piwnych premier. Mamy również wiele pomysłów na stworzenie dobrej atmosfery i zabawy dla gości odwiedzających festiwal. Będą także nowe, interesujące tematy prelekcji i dyskusji, warsztaty i degustacje prowadzone przez znawców tematyki piwnej.
W Polsce nie brakuje imprez i festiwali piwnych. Skąd pomysł, aby organizować jedną z nich w Warszawie?