Warszawscy ministrowie ślą listy przywołujące dziadków z AK i ich męczeńską śmierć, a prominentna posłanka ogłasza bojkot niemieckich towarów. Tutaj, nad Wartą, widzi się to inaczej, choć i nasi przodkowie niemało z niemieckich rąk wycierpieli. Licytacja na nieszczęścia i krzywdy nie jest rzeczą najmądrzejszą, ale jednak w tej klasyfikacji Wielkopolanie znaleźliby się, niestety, wyżej niż mieszkańcy wielu innych regionów.
Tyle że przeszłość jest tylko przeszłością. Tak to się widzi nad Wartą. My chyba jednak więcej uwagi poświęcamy teraźniejszości i przyszłości niż temu, co minęło. Często przejeżdżam przez Drzymałowo, wieś sąsiadującą z Rakoniewicami, gdzie kiedyś stał wóz Michała Drzymały, symbol walki polskiego chłopa z pruskim zaborcą, a dziś stoją magazyny jakiejś zachodniej firmy logistycznej. I ten widok mnie nie boli, on mnie cieszy.
Niemcy dla Wielkopolan to przede wszystkim kraj wzorcowy, uporządkowany i zasobny. Do tego nasz najważniejszy partner gospodarczy i – co pragmatycy doceniają – wielki inwestor. Symbolem tego w naszym regionie jest Volkswagen, największy pracodawca w Wielkopolsce, zatrudniający 7 tysięcy osób. Na razie, bo w tym roku to zatrudnienie skoczy do 10 tysięcy.
Niemiecki koncern motoryzacyjny przejął tutejszą fabrykę wytwarzającą tarpany – peerelowskie auta, które miały być chyba pojazdami dostawczymi z zacięciem terenowym. Pomysł dziwny, ale biorąc pod uwagę stan dróg w robotniczo-chłopskim państwie, nie taki znów kuriozalny. Z przaśnej wytwórni przaśnych pojazdów Volkswagen uczynił nowoczesną fabrykę, w której w ubiegłym roku wyprodukowano ponad 170 tysięcy pojazdów i w której trwają intensywne przygotowania do uruchomienia produkcji nowych modeli Caddy oraz Transportera. Za kilka miesięcy Volkswagen otworzy nową fabrykę we Wrześni. Hurrapatriotów przestrzegam – odbiorcą znacznej ilości produkowanych w Poznaniu aut jest niemiecka armia i niemiecka policja. Zgroza!
Niemcy to zawsze był wygodny straszak na Polaków. Jeszcze w 1986 roku, w którym Peerel szybkim krokiem maszerował w nicość, wystrojony w generalski mundur Wojciech Jaruzelski mówił o „rozpadzie w proch i pył krzyżackiej zawieruchy", co miało wyzwolić w Polakach cieplejsze uczucia do komunistów broniących nas przed domniemaną ekspansją różnej maści ziomkostw.