Kontrowersyjne mierniki zmiany świateł

Samorządowcy chwalą sekundniki na skrzyżowaniach i chcieliby zamontować ich więcej. Resort infrastruktury uważa, że są one niebezpieczne, i zapowiada przepisy, po wprowadzeniu których trzeba będzie je likwidować.

Aktualizacja: 04.04.2016 18:40 Publikacja: 04.04.2016 17:06

Sekundniki na skrzyżowaniach budzą emocje

Sekundniki na skrzyżowaniach budzą emocje

Foto: materiały prasowe

Zegary odliczające czas do zielonego i czerwonego światła na polskich drogach pojawiły się wiele lat temu. Jedno z pierwszych tego typu rozwiązań zastosowano 40 lat temu na ul. Warszawskiej w Poznaniu. – Funkcjonowały tu urządzenia wyświetlające prędkość, pozwalające kierowcom dostosować ją do cyklu świetlnego – opowiada Hanna Surma, rzecznik poznańskiego ratusza. Zdradza, że już wtedy pojawiały się głosy niezadowolonych kierowców, którzy byli zirytowani koniecznością oczekiwania na zielone światło w sytuacjach, kiedy na kierunkach kolizyjnych nie było innych pojazdów, a na pasach nie pojawiał się żaden pieszy. Dziś w Poznaniu nie ma sekundników, ale są w innych miastach Wielkopolski. Choćby w Koninie.

Joanna Szydłowska z tamtejszego urzędu miasta mówi, że opinie kierowców o sekundnikach są pozytywne, jednak miasto nie planuje montażu kolejnych. – Montaż wyświetlaczy czasu ma sens w przypadku sygnalizacji sterowanych programem stałoczasowym, a tych w mieście praktycznie już nie ma – tłumaczy urzędniczka.

Takie plany miały władze Leszna, ale na razie nie wiadomo, co z nimi będzie. – W tym roku planowaliśmy montaż sekundników na 13 skrzyżowaniach, w ciągu dróg krajowych nr 5 i nr 12, łącznie za 234 tys. zł – mówi Rafał Kotomski, rzecznik prezydenta Leszna. Przyznaje jednak, że nie wiadomo, co z tych planów wyjdzie ze względu na negatywną opinię resortu infrastruktury i budownictwa.

– Z dotychczasowych badań i analiz wynika, że stosowanie tych urządzeń nie wpływa na poprawę bezpieczeństwa ruchu drogowego – tłumaczy Elżbieta Kisil, rzecznik prasowy resortu. Przypomina, że już w grudniu 2014 r. Zarząd Dróg Miejskich w Grudziądzu opracował raport, który wykazał negatywny wpływ liczników czasu na zachowania kierujących pojazdami.

– Wynika z niego, że po zamontowaniu sekundników znacznie wzrosła liczba pojazdów wjeżdżających na skrzyżowanie podczas nadawania sygnału czerwonego oraz przekraczających dopuszczalną prędkość – tłumaczy pani rzecznik. Co dalej z miernikami? – Ze względu na liczne postulaty i pytania dotyczące możliwości montaży liczników resort przeanalizuje możliwość i zasadność ich stosowania – mówi Elżbieta Kisil.

Może ze względu na obiekcje resortu nie wszystkie miasta stawiają na takie mierniki. Nie ma ich np. w Pile. – Obecnie nie dostrzegamy zasadności ich instalowania. U nas sprawdza się przebudowywanie skrzyżowań ze światłami na ronda – tłumaczy Bartosz Mirowski, rzecznik urzędu miasta w Pile.

Sekundników nie będzie też w Poznaniu, bo na 320 sygnalizacje świetlne aż 95 proc. stanowią takie z akomodacją (zależne od ruchu).

Zegary odliczające czas do zielonego i czerwonego światła na polskich drogach pojawiły się wiele lat temu. Jedno z pierwszych tego typu rozwiązań zastosowano 40 lat temu na ul. Warszawskiej w Poznaniu. – Funkcjonowały tu urządzenia wyświetlające prędkość, pozwalające kierowcom dostosować ją do cyklu świetlnego – opowiada Hanna Surma, rzecznik poznańskiego ratusza. Zdradza, że już wtedy pojawiały się głosy niezadowolonych kierowców, którzy byli zirytowani koniecznością oczekiwania na zielone światło w sytuacjach, kiedy na kierunkach kolizyjnych nie było innych pojazdów, a na pasach nie pojawiał się żaden pieszy. Dziś w Poznaniu nie ma sekundników, ale są w innych miastach Wielkopolski. Choćby w Koninie.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break