Gdy padnie komenda do startu, u Amerykanów w Santa Clarita (stan Kalifornia) będzie godzina 4 rano, u Australijczyków w Melbourne – 21. Pobiegną także w Brazylii, Gruzji, Indiach, Japonii, Meksyku, Norwegii, Peru, Portugalii, Rosji, RPA, Turcji, Wielkiej Brytanii, Zjednoczonych Emiratach Arabskich... Wszyscy uczestnicy zostaną objęci globalnym pomiarem czasu i trafią na jedną listę z wynikami.
Pół godziny po biegaczach wyruszą samochody – początkowo z prędkością 15 km/h – i rozpocznie się pościg. Wyprzedzeni odpadają. Auto wciąż przyspiesza, by po pięciu godzinach osiągnąć 35 km/h.
– Setki tysięcy osób, w 34 lokalizacjach, startują dokładnie w tym samym momencie i nikt nie wie, jak daleko zdoła pobiec, zanim dogoni go meta. Format biegu pozwala na udział każdemu, niezależnie od tego, czy jest młody, starszy, aktywny fizycznie czy porusza się na wózku – mówił podczas wizyty w Polsce Colin Jackson, były rekordzista i dwukrotny mistrz świata w biegu na 110 metrów przez płotki oraz dyrektor sportowy Wings for Life Run.
W obu dotychczasowych edycjach biegu najdłużej trzymał się pochodzący z Etiopii Austriak Lemawork Ketema – przed rokiem zdołał przebiec 79,9 km, zanim został wyprzedzony przez stratosferycznego skoczka Feliksa Baumgartnera. Znane postaci w samochodach pościgowych to dodatkowa atrakcja biegów – prowadzili je już były kierowca Formuły 1 David Coulthard i mistrz Rajdu Dakar Marc Coma. W tym roku pojadą m.in. Holender Max Verstappen, najmłodszy kierowca F1 (zadebiutował w 2014 roku w wieku 17 lat), oraz jego kolega z zespołu Toro Rosso, Carlos Sainz junior.
Zamiana miejsc
Polskim kierowcą będzie Adam Małysz. Przed dwoma laty były skoczek narciarski brał udział w pierwszej edycji biegu. Podczas drugiej pozdrawiał biegaczy na 20. kilometrze, czyli w miejscu, w którym rok wcześniej dogonił go samochód (jechał nim wówczas Michał Kościuszko, uczestnik rajdowych mistrzostw świata WRC). W tym roku usiądzie za kierownicą.