Zaczęło się w 2009 roku od sklepu przy ulicy Jaracza, później dołączyły lokale na Kilińskiego i w OFF Piotrkowska. Dziś Pan tu nie stał jest nie tylko w Łodzi. Sklepy pod tą marką działają także w Warszawie i Krakowie.
Właściwie wszystko zaczęło się jeszcze wcześniej – w 2006 roku, gdy Justyna Burzyńska i Maciej Lebiedowicz zdecydowali się, by stworzyć blog i udokumentować swój zbiór pamiątek z minionych dekad. – W domu mamy sporą kolekcję wszelakich papierków powstałych w latach 60., 70. i 80. Plakaty, ilustracje do książek, okładki magazynów, opakowania i etykiety. Publikowaliśmy zdjęcia tych zbiorów na blogu – wspominają.
Szybko okazało się, że amatorów dobrego polskiego wzornictwa nie brakuje, a same muzealne eksponaty to za mało. Blogerzy postanowili więc samodzielnie stworzyć towar przywodzący na myśl zgrzebną estetykę czasów minionych, ale w połączeniu z dobrą, współczesną jakością.
– Początkowo w asortymencie PTNS były wyłącznie T-shirty z nadrukami, później poszerzyliśmy ofertę o inne głupie głupoty i durne durnoty – wyjaśniają bezceremonialnie. Dziś w ich koszulkach z nadrukami „Lowe-las" i „Działka moje hobby", szalikach w suchary albo w małe fiaty i czapkach z napisami „Suwałki" i „Tatry" chodzi cała Polska – od morza do Tatr.
Pan tu nie stał jest przedsiębiorstwem rodzinnym, a dokładniej spółką małżeńską. – Justyna skończyła socjologię, z której niewiele już pamięta. Maciek również skończył studia, ale nie te, które powinien. Zajmuje się projektowaniem grafiki użytkowej, na wsi na to mówią: grafik komputerowy – piszą o sobie Burzyńska i Lebiedowicz.