Błyskotliwej literackiej karierze Konopnickiej pomógł entuzjazm Sienkiewicza dla jej talentu już w momencie poetyckiego debiutu w latach 70. XIX wieku. Pozycję pisarki ugruntowała także proza, w której odważnie podejmowała tematy społeczne i patriotyczne. Angażowała się też aktywną działalność o tym charakterze, m.in. protestując w 1901 przeciw represjom zaborcy wobec uczniów we Wrześni i udzielając pomocy strajkującym podczas rewolucji 1905 roku. Młody Żeromski pisał „nasze pokolenie ma swego wieszcza w osobie Konopnickiej".
W krakuskach
Do Żarnowca Maria Konopnicka przybyła 8 września 1903 r. z Krakowa. Był upalny dzień. Powitalna uroczystość zaczęła się na stacji w Jedliczu, oddalonym o 3,5 km od Żarnowca, dokąd docierał pociąg; dalej trzeba było jechać bryczką . Tłum na peronie utrwalił na zdjęciu fotograf Józef Zajączkowski, pracującyw niedalekim Jaśle i Krośnie.
A sama Maria Konopnicka opisała swój przyjazd w liście do syna Jana, zarządcy młynów w Arkadii i Ciechanowie: „W Jaśle na granicy powiatu wystąpiły władze miejskie, sokolstwo całe, w paradzie gimnazjum, szkoły wydziałowe, stan nauczycielski i kilka tysięcy publiki. Mowy, bukiety, muzyka, szpaler sokołów i gimnazjalistów, a przy tym upał nie do wytrzymania. Na stacji w Jedliczu poseł Stapiński, ludowcy i masa ludu z powiatu krośnieńskiego. Znów mowy i bukiety polne od chłopskich dzieci. Tu czekał powóz, za którym ruszyły bryczki, wozy, podwody, całym hurmem. Na granicy Żarnowca czekała na górce banderia: do 20 konnych, samych żarnowiaków, w białych szatach , w czerwonych krakuskach z pawimi piórami, z kwiatami (...) U bramy (ustroili wysoką bramę z masztów okręconych zielenią i ze sztandarów w kolorach narodowych) wójt i gmina przyjmowały chlebem i solą. W progu witał komitet pań lwowskich, szczęściem bez długiej przemowy. W sieniach poseł Bojko wyrżnął setną orację."
Miejsce było malownicze, ale kiedy szum powitalny ucichł, codzienność szybko ją przytłoczyła. W liście z Żarnowca do syna Stanisława, pracownika Agencji Handlowej Drogi Warszawsko-Wiedeńskiej, pisze: „Tutaj dość smutno w tym pustym domu. Dobre to wiosną i latem, ale już długie wieczory nazbyt są głuche i samotne. (...). Ja się jakoś ani bardzo cieszę, ani przyzwyczaić nie mogę. Dom dość obszerny, ale nie lubię starych domów. (...). A co ja tu już próśb otrzymałam! Ludzie sobie wyobrażają, że we wszystkim mogę pomóc. Więc jedni o pieniądze (tych najwięcej) inni o miejsce, zajęcie, pomieszczenie dzieci w szkołach, o uczenie dzieci, o prawne porady (...) Znów inni piszą listy niemiłe, wymawiając mi, że teraz mam dom, pokoje, ogród, gdy oni nie mają. Ach, gdyby to wszystko znali dobrze i wiedzieli, jak mi w tych pokojach ciężko. Za późno to przyszło. Nie mam sił cieszyć się tym. Wszystko przesłania mgła smutku."
Na dodatek natychmiast pojawili się wierzyciele męża, mimo że opuściła go ćwierć wieku wcześniej i samodzielnie wychowała sześcioro dzieci (z Jarosławem Konopnickim miała ich ośmioro, ale dwoje umarło po urodzeniu). Nigdy jednak się nie rozwiedli.
Gdy przyjechała do Żarnowca dzieci były już dorosłe, lecz od kilkunastu lat ciążyła jej myśl o chorej psychicznie, zamkniętej w zakładzie, córce Helenie, która wcześniej wywołała wiele skandali histerycznymi atakami i kleptomanią, psującymi reputację sławnej matce. Nawet jeśli Konopnicka się od córki izolowała, to zawsze poczuwała się do pomocy materialnej.