Przysyłane w kopertach „zielone" (nawet kilka dolarów) wspierały finanse wielu rodzin także na Podhalu i na Podlasiu, podobnie jak paczki z „amerykańskimi ciuchami", które mogły wyzwolić w niektórych odbiorcach żyłkę biznesową.
Jednak po wolnorynkowych przemianach, po wzmocnieniu się złotego wobec dolara, zastrzyki od rodziny z USA straciły swoją dawną moc. Wujkowie i ciocie z Ameryki przestali być już tak atrakcyjni jak kiedyś. Podobnie jak polonijni przedsiębiorcy, którzy w latach 80. XX wieku rozwijali w kraju firmy polonijne. Większość z nich to były niewielkie biznesy, bez szans w konkurencji z zachodnimi koncernami po 1989 r.
Wtedy uosobieniem amerykańskiego snu stały się w Polsce inwestujące u nas globalne korporacje z USA, które z miejsca znalazły się na czele listy preferowanych inwestorów. Do dzisiaj zresztą, zarówno w całej Polsce, jak i na Podkarpaciu, pod względem wielkości nakładów „rządzą" Amerykanie .Według najnowszych danych Polskiej Agencji Informacji i Inwestycji Zagranicznych (PAIiZ) pozycję lidera utrzymali też w tym roku, gdy w 49 przedsięwzięć zainwestowali ponad 630 mln euro. Przy takich kwotach nawet wujek milioner z Ameryki wygląda blado. Nic więc dziwnego, że pomimo działalności różnych instytucji zajmujących się kontaktami z Polonią, nie przywiązywano większej uwagi do jej potencjału ekonomicznego. Być może wpłynęła na to mocno nagłaśniana, ale zakończona niepowodzeniem, inwestycja Barbary Piaseckiej-Johnson, najbardziej znanej polskiej milionerki z USA, która w 1989 r. miała wyłożyć 100 mln dolarów na kolebkę Solidarności, Stocznię Gdańską. Dopiero stosunkowo niedawno Polonia i potencjał gospodarczy zaczął przyciągać większą uwagę. Sygnałem zmiany było organizowane od 9 lat w Tarnowie, Forum Gospodarcze Polonii Świata.
Niedawne, zorganizowane po raz pierwszy w Polsce, obrady Delegatów Kongresu Polonii Amerykańskiej może się stać nowym impulsem do wspólnych, biznesowych przedsięwzięć. Problemem pozostaje brak wiedzy i stereotypy. Po obu stronach. Wielu Polakom mieszkającym i urodzonym za granicą Polska kojarzy się z zacofanym, biednym krajem z opowieści dziadków. Z kolei u nas Polonusi kojarzą się często z drobnym biznesem z Chicago. Bardzo potrzebne są więc spotkania przedsiębiorców, zachęty do rozwijania wspólnych przedsięwzięć i przemyślana promocja Polski wśród zagranicznej Polonii. Jak podkreślał (jeszcze jako bankowiec) Mateusz Morawiecki, nie chodzi o to, by Polaków na siłę ściągać do kraju. Ważne jest jednak, by mieszkając za granicą, nie tracili więzi z Polską. >R4