Ostatni weekend sierpnia był w Tatrach tragiczny. W ciągu dwóch dni zginęły w górach dwie osoby. Najpierw z tzw. Bulli pod Rysami spadł mężczyzna. Obrażenia, które odniósł podczas upadku były na tyle poważne, że doszło do śmierci. Z kolei w niedzielę 57– letni mężczyzna został porwany przez kamienną lawinę. Spadł na słowacką stronę Tatr. Zginął na miejscu.
W to lato góry zabrały życie czterem osobom – wynika ze statystyk TOPR.
W wakacje ratownicy górscy interweniowali 201 razy. W 61 działaniach wykorzystany był śmigłowiec TOPR. Toprowcy zorganizowali 67 wypraw ratunkowych, czyli akcji, które wymagają zaangażowania większej ilości ratowników, środków i czasu.
Pomocy, udzielono 231 osobom. Z tego 92 osoby uległy ciężkim obrażeniom. 77 ratowanych z powodu odniesionych obrażeń przetransportowano śmigłowcem TOPR do zakopiańskiego szpitala. Wypadków w tym roku było o 1/5 mniej niż w 2015 r., chociaż góry odwiedziło więcej turystów. Powód prozaiczny: w to lato było mniej słonecznych dni.
– Najczęściej do wypadków dochodzi z powodów losowych np. ktoś się potknie, poślizgnie i skręci nogę albo spadnie z wysokości. Zdarza się też, ktoś zachoruje na szlaku i nie jest w stanie sam wrócić. To najczęściej popularne latem dolegliwości jelitowe, ale także zasłabnięcia związane z problemami kardiologicznymi czy cukrzycą. Interwencji związanych z nagłym zachorowaniem jest w ostatnich latach coraz więcej – mówi Kamil Suder, ratownik TOPR.