O ile dwa lata temu tylko 7,5 proc. ropy nabywanej ogółem przez Grupę Lotos pochodziło ze złóż innych niż rosyjskie, to dziś jest to już 20,7 proc. Co więcej, w przyszłości jej udział nadal powinien rosnąć.
- Po latach zastoju w dywersyfikacji dostaw surowców pozyskiwanych i przetwarzanych przez Lotos, zwiększamy intensywność współpracy z naszymi partnerami. Mam nadzieję, że dzięki takim przedsięwzięciom, Lotos stanie się wkrótce synonimem troski o patriotyzm gospodarczy i prawdziwą polską niezależność, także tą energetyczną - mówił niedawno Robert Pietryszyn, prezes spółki.
Więcej ropy trafia do gdańskiej rafinerii m.in. ze złóż zlokalizowanych w Polsce. Koncern podaje, że więcej surowca pozyskuje m.in. z kopalni w lubuskim Lubiatowie, należącej do PGNiG oraz własnych złóż znajdujących się pod dnem Bałtyku. W pierwszym półroczu tego roku zwiększono ich przerób odpowiednio o 8 proc. i 63,7 proc. w stosunku do tego samego okresu 2015 r.
Grupa Lotos więcej surowca przede wszystkim może jednak pozyskiwać na Bliskim Wschodzie. W połowie sierpnia spółka sprowadziła z Iranu 2 mln baryłek ropy. Tak duża dostawa mogła być zrealizowana tylko z wykorzystaniem jednego z największych na świecie tankowców. Sprzedawcą był koncern National Iranian Oil Company.
Przy okazji zarząd Grupy Lotos przypominał, że rafineria w Gdańsku była projektowana pod przerób gatunków ropy pochodzących z Bliskiego Wschodu. W latach 80. i 90. XX wieku, rafineria przerobiła w sumie około 75 mln baryłek irańskiej ropy. Wówczas jednak dopiero powstawała pomorska odnoga rurociągu Przyjaźń służącego to transportu rosyjskiego surowca.