Artystyczny triumwirat na scenie

„Magia obłoków" to przedstawienie o poszukiwaniu duchowości w życiu człowieka i o tym, że prawdziwy sens istnienia tkwi w sprawach najprostszych – mówi Adam Opatowicz, reżyser i dyrektor Teatru Polskiego w Szczecinie.

Publikacja: 22.09.2016 22:00

Artystyczny triumwirat na scenie

Foto: Fotorzepa, Dariusz Gorajski Dariusz Gorajski

Rz: 10 października będziemy obchodzić 10 rocznicę śmierci Marka Grechuty, ale już 30 września będzie można obejrzeć w szczecińskim Teatrze Polskim wyreżyserowany przez pana w 2012 roku spektakl "Magia obłoków" m. in. z piosenkami Grechuty. Co zainspirowało jego powstanie?

Adam Opatowicz: Punktem wyjścia była płyta zespołu Anawa i Andrzeja Zauchy z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza z 1973 roku- nagrana po odejściu z zespołu Marka Grechuty. "Człowiek miarą wszechrzeczy", "Stwardnieje ci łza", "Ta wiara", "Widzialność marzeń", "Abyś czuł", "Tańcząc w powietrzu" to piosenki, które są refleksją i pytaniem o to, kim jest człowiek. Ich siłą są filozoficzne wiersze Leszka Andrzeja Moczulskiego i Ryszarda Krynickiego uzupełnione przez inwokacje do starobabilońskiego Eposu o Gilgameszu czy fragment rozprawy filozoficznej Giordano Bruno. Do tych właśnie piosenek dołączyliśmy piosenki Marka Grechuty, które dziś może nie mają już znamion największych przebojów, ale dopełniały w istotny sposób naszą opowieść: "Twoja postać", "Świecie nasz", "Godzina miłowania", "Ptak śpiewa o poranku" czy „Świat w obłokach". Powstało przedstawienie o poszukiwaniu duchowości w życiu człowieka współczesnego i o tym, że prawdziwy sens istnienia tkwi w sprawach najprostszych w kontakcie z naturą i drugim człowiekiem.

Wszystko spaja specjalna narracja.

Jej autorem jest znany szczeciński raper Łona, czyli Adam Zieliński. Napisał dla naszego przedstawienia kilkanaście małych form literackich, trochę oniryczno- poetyckich, ale przez swój współczesny, wyrazisty język Łony głęboko wchodzących w dzisiejszą rzeczywistość. Objawiło się na to scenie swego rodzaju artystycznym triumwiratem- Marka Grechuty, Anawy i Łony. Dla tych, dla których fakt, że nie wykorzystaliśmy najsłynniejszych przebojów Marka Grechuty, mógł być zawodem, okazał się też okazją do odkrycia piosenek mniej znanych i już nawet bardzo zapomnianych. A przecież bardzo pięknych i wciąż inspirujących.

Jaką rolę grają w spektaklu wizualizacje? Oglądamy tytułową magię obłoków?

Z jednej strony służą opowieści, a z drugiej są kontrapunktem. Poetyckie obrazy natury, przyrody i kosmosu przeplatają się z dokumentalną fotografią człowieka współczesnego, którego los prowadzi drogą znikąd do nikąd. Metaforycznie dopełnia te obrazy plakat, którego autorem jest Rafał Olbiński, pokazujący człowieka idącego podniebną ścieżką w nieznane.

Był taki czas, kiedy Danuta Grechuta zablokowała korzystanie z dorobku pana Marka, chcąc weryfikować jakość projektów związanych ze spuścizną po mężu. Jak było w przypadku "Magii obłoków"?

W naszym przypadku wszystko odbyło się bardzo miło i sympatycznie. Pani Danuta obejrzała przedstawienie i wypowiadała się o nim bardzo ciepło i serdecznie. Co myśli naprawdę, nie wiem. Od początku dla wszystkich realizatorów i wykonawców było ważne, by zrobić przedstawienie teatralne, a nie spektakl złożony z hitów czy festiwalowo-konferansjerski.

Ważna postacią Anawy i spektaklu jest Jan Kanty Pawluśkiewicz.

Jan Kanty Pawluśkiewicz jest kompozytorem muzyki do kilku przedstawień w naszym teatrze. Znaleźliśmy niszę, w której dobrze się czujemy – rodzaj spektakli poetycko-muzycznych. Zrealizowaliśmy razem dwa duże scenariusze teatralne na podstawie twórczości Federico Garcii Lorki: "Ogrody czasu" i „Wieczór w teatrze". To przedstawienia, w których wykorzystywaliśmy fragmenty wielu jego sztuk, wiersze i poematy, teksty pisane dla teatrzyków kukiełkowych oraz scenariusze filmowe. Te przedstawienia były zawsze wypełnione piękną muzyką i pieśniami. Realizowaliśmy też wspólnie przedstawienia szekspirowskie, w tym "Sen nocy letniej". A póki żyjemy - może coś jeszcze się wydarzy.

A miał pan jakieś spotkania z Markiem Grechutą?

Poznaliśmy się dwadzieścia lat temu w Szczecinie przy okazji koncertu, z którego pozostało miłe, ciepłe wspomnienie spotkania.

A jak pan poznał twórczość Marka Grechuty?

W latach 60. ojciec przynosił do domu pocztówki dźwiękowe, jakich wiele można było kupić na bazarach. Pierwszą piosenką Marka Grechuty, jaką usłyszałem, przynajmniej dziś to tak pamiętam, była piosenka usłyszana z takiej pocztówki "Będziesz moją panią". Ojciec kupował pocztówek sporo i do dziś mam ich bardzo wiele. Słucham też muzyki ze starych płyt winylowych, a pośród nich są pierwsze wydania albumów Marka Grechuty.

Jaką pierwszą płytę z jego dorobku pan zakupił?

"Korowód", album przełomowy. Chodziłem też na koncerty Grechuty. Oglądałem Ewę Demarczyk i Piwnicę Pod Baranami. Ten krakowski styl śpiewania poezji polskiej był, jest i będzie mi bliski zawsze.

Czy planuje pan teraz poetycki spektakl?

Razem z Andrzejem Poniedzielskim zrealizowałem miesiąc temu przedstawienie „Kawiarenka Hemar", w którym przyjrzeliśmy się twórczości Mariana Hemara, wybitnej postaci sceny kabaretowej międzywojnia.

Regiony
Katowice stawiają na miejską infrastrukturę rowerową
Materiał Promocyjny
VI Krajowe Dni Pola Bratoszewice 2025
Regiony
Dolny Śląsk konsekwentnie wspiera Ukrainę
Regiony
Tak Warszawa podniosła się z ruin
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Materiał Promocyjny
Cyberprzestępczy biznes coraz bardziej profesjonalny. Jak ochronić firmę
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał Promocyjny
Pogodny dzień. Wiatr we włosach. Dookoła woda po horyzont