Poza przemysłem jachtowym oczywiście, który w polskim wydaniu jest wysoce nowoczesny i znacznym stopniu bazuje na innowacjach, ale to raczej wyjątek.
Wsparcie dla start-upów to przede wszystkim szansa na przyciągnięcie i aktywizację ludzi młodych, z potencjałem i pomysłami, którzy z braku możliwości rozwijania swoich planów tam, gdzie mieszkają, pewnie zaczęliby szukać nowego miejsca. A tak przynajmniej zostaną. To również możliwość zdynamizowania lokalnych biznesów, które poprzez skomercjalizowanie nowych rozwiązań mogą zwiększać przychody, tworzyć nowe miejsca pracy, zasilać samorządy wyższymi wpływami z podatków. To także okazja do ożywienia tej części lokalnych społeczności, które w tym słabiej uprzemysłowionym rejonie kraju nie mogą znaleźć swojego miejsca i zasilają szeregi bezrobotnych. Bo nie ukrywajmy – to rejon z bezrobociem wyższym niż gdzie indziej, daleko mniej atrakcyjny dla zagranicznych inwestorów niż Śląsk czy Wielkopolska, z PKB na mieszkańca lokującym się na odległym miejscu w porównaniu do innych województw.