Artur z klubu Morsów

Wychowanek Igloopolu Dębica Artur Jędrzejczyk przeżywa najlepszy okres w karierze.

Publikacja: 20.11.2016 22:00

02.05.2016 Warszawa. Stadion Narodowy. Finał Pucharu Polski - Legia Warszawa vs. Lech Poznań. Nz. Ar

02.05.2016 Warszawa. Stadion Narodowy. Finał Pucharu Polski - Legia Warszawa vs. Lech Poznań. Nz. Artur Jędrzejczyk (L), Szymon Pawłowski (P)

Foto: Fotorzepa / Nowak Piotr

Z małych polskich miast, może poza Mielcem, Dębica należy do najbardziej piłkarskich. Istnieją tu dwa znane kluby, z obu wywodzą się reprezentanci Polski, mistrzowie kraju. Wisłoka Dębica liczy już ponad sto lat. Jej wychowankiem jest m.in. Leszek Pisz, 14-krotny reprezentant Polski, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z Legią w 1995 roku. Igloopol – z racji działalności sponsora nazwany potem Morsami- powstał znacznie później, w latach 70. XX wieku, ale ma za to piękniejszą piłkarską kartę. Spędził dwa sezony w ekstraklasie, przewinęło się przez klub kilku późniejszych reprezentantów kraju: Jacek Zieliński, Aleksander Kłak, Marek Bajor, Leszek Pisz, Jerzy Podbrożny.

Kłak i Bajor, obaj wicemistrzowie olimpijscy z 1992 roku, choć przyszli do Igloopolu jako 15-latkowie według dawnych reguł nie są uznawani za wychowanków, choć w tym klubie przeszli jeden z najważniejszych etapów piłkarskiego życia. Do tej pory za najwybitniejszego piłkarza, który od trampkarza grał w Igloopolu działacze uznawali Zdzisława Strojka, później zawodnika Wisły Kraków i GKS Katowice, z którym zdobywał Puchar Polski. Dziś nie ma wątpliwości, że za stuprocentowego wychowanka można uznać Artura Jędrzejczyka.

Byli zdolniejsi od niego

Gdy jednak miejscowi trenerzy wspominają początki 29-letniego reprezentanta Polski w Dębicy, to zgodnie z faktami przyznają, że pierwsze kroki Jędrzejczyk stawiał w uczniowskim klubie Zryw Dębica. Igloopol był mu jednak pisany. Jego ojciec pracował w złotej erze klubu jako kierowca. Woził na mecze ekstraklasy drużynę z Zielińskim, Kłakiem, Bajorem, Tomaszem Cebulą, Markiem Zubem. Mieszkał niedaleko stadionu, a że-miasto nie jest duże-także nieopodal większości piłkarzy. To działało na wyobraźnię młodego chłopca. Chciał być jak oni. Z uczniowskiego Zrywu przeniósł się do grupy trampkarzy Igloopolu.

- Nie był to najbardziej utalentowany chłopak z tej grupy, z bardzo dobrego rocznika 1987. Inni mieli większe umiejętności techniczne. Wyróżniał się za to wydolnością, dlatego też grał na prawej pomocy, bo mógł przez cały mecz na jednakowym poziomie biegać od pola karnego do pola karnego. Nigdy się nie męczył i nigdy nie narzekał na ciężką pracę – opowiada jego pierwszy trener, a potem jeden z prezesów Igloopolu Kazimierz Sak.

Zespół, w którym występował Jędrzejczyk, już z innym trenerem, wygrał rozgrywki juniorów młodszych w regionie i awansował do ogólnopolskiego finału. Przegrał jednak z Hutnikiem Kraków, zajął w kraju miejsce od 9 do 16, co do dziś uważają w klubie za jeden z największych sukcesów ostatnich lat i potwierdzenie słuszności drogi, którą obrali, że najlepszą metodą na odrodzenie jest szkolenie młodzieży.

W Legii za 48 tysięcy

Po tak udanym sezonie Jędrzejczyk wraz z innymi zdolnymi juniorami dołączył do występującej w IV lidze drużyny seniorów. Trenerem był Leszek Pisz. Były legionista cały czas utrzymujący dobre kontakty z warszawskim klubem, wysłał wyróżniających się młodych zawodników z Dębicy na testy do stolicy. Podczas turnieju towarzyskiego w hali piłkarskiej na Bemowie juniorzy z Podkarpacia ogrywali wszystkich uczestników – Legię, Lecha, Polonię Warszawa. Ówczesny dyrektor sportowy Legii Marek Jóźwiak zaprosił zespół na kolejne testy. Jędrzejczyk wypadł na tyle dobrze, że otrzymał ofertę trzyletniego kontraktu. Mimo wielu wahań własnych i rodziców, czy poradzi sobie w tak dobrej drużynie, czy ekstraklasa to nie za wysokie progi i nie odurzą go światła wielkiego miasta, 19-letni chłopak zdecydował się zostać legionistą. Kluby zawarły dżentelmeńską umowę-za rok gry Jędrzejczyka w Legii Igloopol otrzymywał po 4 tys. zł miesięcznie. – Dla nas blisko 50 tys. złotych to była ogromna kwota – wspomina Sak.

Dla nastolatka przejście z IV ligi do ekstraklasy było jednak skokiem na głęboką wodę, skokiem zbyt śmiałym. W pierwszym sezonie w Legii zagrał w zaledwie pięciu meczach, czterech przegranych i jednym zakończonym remisem. Tylko jedno z tych spotkań odbyło się w ekstraklasie, pozostałe to Superpuchar i nieistniejący już Puchar Ekstraklasy, w którym sprawdzani byli zawodnicy rezerwowi. Młodemu chłopakowi z Podkarpacia trudno było też odnaleźć się w Warszawie, często musieli go odwiedzać rodzice.

Żeby nie zaprzepaścić sportowej szansy, jaką był kontrakt z czołowym polskim klubem, najlepszym rozwiązaniem było wypożyczenie. Najpierw ogrywał się w GKS Jastrzębie, w którym był podstawowym zawodnikiem, ale gdzie brakowało pieniędzy na wypłaty. Potem przyszedł czas na Dolcan Ząbki. Tam spotkał się z Marcinem Sasalem, pierwszym trenerem, który dostrzegł w Jedrzejczyku ogromny potencjał i później wypożyczył go z Legii jeszcze raz, do Korony Kielce. To w Kielcach okrzepł na dobre, grał regularnie, zespół tracił mało bramek.

Do Legii wrócił już jako ukształtowany zawodnik, od razu do pierwszej jedenastki i po to, żeby zdobywać trofea. Pozycję w drużynie zagwarantowały mu mecze ze Spartakiem Moskwa w eliminacjach Ligi Europy. Od tej pory trener Maciej Skorża wiedział, że może na niego liczyć. Później „przeprosił" się z nim Jan Urban. To ten szkoleniowiec wcześniej wypożyczał Jędrzejczyka do Dolcanu i Korony. Od 2010 roku do dziś spędził w Legii trzy i pół sezonu. W każdym coś wygrywał, czterokrotnie sięgał po Puchar Polski i dwukrotnie po mistrzostwo kraju. Po ostatni tytuł sięgnął w tym roku, gdy został wypożyczony z rosyjskiego Krasnodaru na rundę wiosenną.

Żelazny kwartet

W kadrze zadebiutował jeszcze za czasów Franciszka Smudy, w 2010 roku z Ekwadorem, zaliczył kilka spotkań u Waldemara Fornalika, ale skrzydła rozwinął pod ręką Adama Nawałki. Z 35 meczów rozegranych za czasów obecnego selekcjonera, Jędrzejczyk zagrał w blisko połowie – 18. Równie wielkim zaufaniem Nawałka obdarzył niewielu piłkarzy, a od pewnego czasu linię defensywy w składzie- Łukasz Piszczek, Michał Pazdan, Kamil Glik i Jędrzejczyk uważa się za najbardziej stabilną. To w tym ustawieniu Polacy stracili ledwie dwa gole w pięciu spotkaniach ostatnich mistrzostw Europy. W niedawnym meczu eliminacji do mundialu z Rumunią grając właśnie z tym defensywnym kwartetem, Polacy nie stracili bramki. Nawałka po swoim pierwszym meczu w kadrze ze Słowacją (0:2) powiedział, że nigdy nie wystawi już Jędrzejczyka na środku obrony. Ustawia go najczęściej na lewej stronie, choć czasami – pod nieobecność Piszczka – przesuwa go na prawą stronę.

Piłkarski sukces Jędrzejczyka ma dla Igloopolu nie tylko wymiar prestiżowy, ale i finansowy. Dzięki przejściu z Legii do Krasnodaru klub otrzymał 3,75 proc. kwoty transferowej. Dokładnie było to 216 tys. zł. Latem po udanych występach na Euro z Krasnodaru 29-letniego piłkarza wykupić chciało Bordeaux, ale kluby nie doszły do porozumienia. – Szkoda, bo znowu Artur pozwoliłby nam zarobić i uzupełnić budżet, ale nie narzekamy. Złego słowa o chłopaku nie powiem. Kiedy przyjeżdża do miasta, zawsze obdarowuje dzieciaki piłkami i innym sprzętem, przekazuje klubowi 1 proc. ze swoich podatków, kiedy może uczestniczy w wigiliach klubowych – opowiada Kazimierz Sak. Jędrzejczyk pozostał w duszy Morsem.

Z małych polskich miast, może poza Mielcem, Dębica należy do najbardziej piłkarskich. Istnieją tu dwa znane kluby, z obu wywodzą się reprezentanci Polski, mistrzowie kraju. Wisłoka Dębica liczy już ponad sto lat. Jej wychowankiem jest m.in. Leszek Pisz, 14-krotny reprezentant Polski, ćwierćfinalista Ligi Mistrzów z Legią w 1995 roku. Igloopol – z racji działalności sponsora nazwany potem Morsami- powstał znacznie później, w latach 70. XX wieku, ale ma za to piękniejszą piłkarską kartę. Spędził dwa sezony w ekstraklasie, przewinęło się przez klub kilku późniejszych reprezentantów kraju: Jacek Zieliński, Aleksander Kłak, Marek Bajor, Leszek Pisz, Jerzy Podbrożny.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break