Przemysław Wacha, jeden z najwybitniejszych polskich badmintonistów, czterokrotny uczestnik igrzysk olimpijskich badminton zaczął uprawiać w wieku ośmiu lat. Chciał grać w piłkę w miejscowej Polonii i kochał futbol, ale kiedy w szkole podstawowej poszedł na lekcję wychowania fizycznego zamiast – jak to jest w większości szkół – piłki do kopania dostał do ręki rakietkę i lotkę. Krótko trenował piłkę nożną, ale został przy badmintonie.
W 13-tysięcznych Głubczycach od kilkunastu lat niemal każde dziecko ma do czynienia z grą w kometkę. To nieodzowny element sportowej edukacji. Miejscowy klub Technik zdobył do dziś więcej niż połowę tytułów drużynowego mistrza Polski – 23 podczas 42. edycji rozgrywek.
Medalistów indywidualnych mistrzostw trudno zliczyć. W klubie chlubią się tym, że łącznie z kategoriami młodzieżowymi zawodnicy z Głubczyc zdobyli kilkaset krążków. Ile dokładnie?
Menedżer klubu Jarosław Bąk przez dłuższą chwilę szpera w papierach i poddaje się. – Będzie tak między 600 a 700 – odpowiada „Rzeczpospolitej".
Klub przy zakładach dziewiarskich
Historia badmintona w Polsce zwanego wcześniej kometką związana jest z działalnością TKKF – czyli Towarzystwa Krzewienia Kultury Fizycznej, socjalistycznego tworu powołanego do życia w latach 50. dla „propagowania kultury fizycznej". Kometka jako dyscyplina w tym czasie wyłącznie rekreacyjna rozwijała się głównie pod egidą TKKF.