Jest twórcą teorii unizmu, jednym z najwybitniejszych przedstawicieli awangardy - nie tylko polskiej, ale i europejskiej. Najważniejszymi miejscami związanymi z tym twórcą są tutejsza Akademia Sztuk Pięknych, dawniej Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych, oraz Muzeum Sztuki.
W 1945 roku Władysław Strzemiński został wykładowcą we współtworzonej przez siebie Państwowej Wyższej Szkole Sztuk Plastycznych. Wywarł wielki wpływ na jej kształt jego sztuka i koncepcja dydaktyczna określiły ówczesny charakter uczelni, mimo, że wykładał tylko do 1950 roku. Szkoła przyjęła jego imię w 1988 roku.
Mistrz i uczniowie
- Pracownia kompozycji, w której uczyłem przez 15 lat, w prostej linii pochodzi od koncepcji prof. Władysława Strzemińskiego i w jakimś sensie kontynuuje jego dzieło - wyjaśnia prof. Wojciech Leder, wykładowca Akademii Sztuk Pięknych i jej absolwent. - Współtworzył uczelnię pomyślaną początkowo jako miejsce kształcące projektantów dla powstającego po wojnie przemysłu. Stanisław Fijałkowski, najwybitniejszy uczeń Strzemińskiego, z jego pierwszego rocznika mówi, że zajęcia z nim były porywające. Dokonywana przez niego analiza formy plastycznej była czymś zupełnie nowatorskim. Ale też był pewny swojej koncepcji, charyzmatyczny. Profesor Fijałkowski wspominał, że porozumiewał się ze studentami już nawet na migi - tylko pokazywał palcem, że czegoś jest za dużo, czy jest za jasno, albo coś z czymś wchodzi w złą relację. I wszyscy wiedzieli o co chodzi. Dokonał swoistej dekonstrukcji formy plastycznej rozkładając ją na elementy podstawowe. W jego rozumieniu walory formy plastycznej nie obrazowały rzeczywistości, na jaką patrzymy, tylko były abstrakcyjne. Szukał napięć, równowagi, rytmów - szukał systemu. Był postacią europejskiego wymiaru. Świetnie wykształcony, czytał w oryginale filozofów po niemiecku. Przyjaźnił się z twórcą słynnego czarnego kwadratu - Kazimierzem Malewiczem, u którego też studiował. Był monumentalny jak mędrzec. Kobiety za nim szalały. Prof. Stanisław Fijałkowski opowiadał, że tylko na jego roku były trzy panny, które nie odstępowały go na krok. A warto przypomnieć, że choć był atrakcyjnym mężczyzną, to jednak niepełnosprawnym - w czasie I wojny światowej, w której walczył jako carski oficer - stracił rękę, nogę i oko.
W 1979 roku Państwowa Wyższa Szkoła Sztuk Plastycznych, a obecnie Akademia Sztuk Pięknych - zmieniła siedzibę z ulicy Narutowicza przeniesiona została do nowego, specjalnie zbudowanego gmachu przy ulicy Wojska Polskiego.
- To ogromna prostokątna bryła, która jest tak zaprojektowana jak sala neoplastyczna w Muzeum Sztuki, której autorem był właśnie Strzemiński - wyjaśnia Wojciech Leder. - Jest wręcz jej lustrzanym odbiciem no i nasza wizytówką. Nawet nazywamy go neoplastykiem. Na język architektury przełożył to profesor Bartosz Hunger. W Pracowni Druku Wypukłego stoi wciąż stół nadal zresztą używany będący prawdopodobnie projektem Strzemińskiego i może nawet przez niego był wykorzystywany. W archiwum przechowujemy zdjęcia tego artysty, dokumenty, jakie po nim pozostały. Jest też ciągle obecny duchem, w programach naszych pracowni. Co roku organizujemy konkurs imienia Strzemińskiego, w którym biorą udział studenci naszej uczelni.