Pracodawcy w województwa lubelskiego zgłosili w zeszłym roku zapotrzebowanie na ok. 78,6 tys. cudzoziemców, w przeważającej większości Ukraińców – wynika z danych udostępnionych „Rzeczpospolitej" przez Wojewódzki Urząd Pracy w Lublinie. To dużo, bo prawie 6 proc. popytu na zagranicznych pracowników w całym kraju, co daje regionowi siódmą lokatę (po Mazowszu, Dolnym Śląsku, Wielkopolsce, Małopolsce, Śląsku i Łódzkiem).
O ile jednak w skali całego kraju największym sektorem zatrudniającym Ukraińców przestało być już rolnictwo (spadło na drugą pozycję), o tyle w woj. lubelskim wciąż to branża dominująca. Prawie 55 proc. (ponad 42 tys.) oświadczeń o zamiarze powierzenia pracy cudzoziemcom złożonych tu przez pracodawców w zeszłym roku dotyczyło prac w sadach czy na roli. Zresztą w 2015 r. było podobnie.
Potrzebni do zbierania owoców
– W tym roku zarejestrowaliśmy już 1620 oświadczeń. W całym 2016 r. było ich 16,5 tys., a w 2015 r. – 10,5 tys. – wylicza Dariusz Czarnowski, dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu Lubelskim. – Jakieś 98 proc. z nich składają szeroko rozumiane gospodarstwa rolne. Oferty z innych branż pojawiają się sporadycznie – dodaje.
Podobnie jest w nieodległym Kraśniku, słynnym zagłębiu malinowym, gdzie w zeszłym roku do zbierania owoców potrzebnych było ok. 15 tys. Ukraińców. W porównaniu z 2015 r. daje to tylko niewielki wzrost, bo jak mówią w regionie, plantacji malin nie przybyło, więc i zbieraczy już więcej nie potrzeba.
– Także u nas zdecydowanie dominuje rolnictwo, to ok. 95 proc. zatrudnienia cudzoziemców – informuje Paweł Polak z PUP w Lubartowie. – Inne branże nie są u nas zbyt mocno rozwinięte, więc trudno się temu dziwić. Jeśli już ktoś potrzebuje rąk do pracy z innych sektorów, to głównie z zakresu logistyki czy na stanowiska pomocnicze w przemyśle – dodaje. W powiecie lubartowskim w 2016 r. złożono 1605 ofert pracy dla cudzoziemców, wobec 914 w 2015 r.