Przy okazji rozebrane zostaną dwa nieczynne wiadukty, a sześć innych przejdzie remont. Przebudowa ma się zakończyć po wakacjach 2018 roku.
Dla niewtajemniczonych taka informacja brzmi dość banalnie, wręcz nudno. Bo kogo, poza mieszkańcami regionu, może obchodzić remont wojewódzkiej drogi? Tymczasem to remont szczególny. Nie tylko ze względu na technikę, jaka zostanie zastosowana, czyli tzw. rubblizing, polegający na rozkruszaniu betonowych płyt i wykorzystywaniu ich do budowy nowej drogi, ale przede wszystkim historię. Owe betonowe płyty były kładzione jeszcze w nazistowskich Niemczech w latach 30. Od Berlina na wschód. A gdy Polska nie pozwoliła Hitlerowi układać ich dalej we wschodnim kierunku, to wybuchła II wojna światowa. Oczywiście bardzo mocno upraszczam, ale faktem jest, że to jest właśnie fragment tej samej słynnej drogi, która w zamyśle Hitlera miała połączyć Berlin z Królewcem (dzisiaj Kaliningradem). Berlinka, jak ją potocznie nazywano, powstała w zamysłach niemieckich planistów tuż po dojściu Hitlera do władzy. Wymyślając wielki plan budowy autostrad, widziano w nich nie tylko usprawnienie komunikacji cywilnej, ale i sprawne przemieszczanie wojsk. A także element walki z biedą, bo wielkie roboty publiczne nakręcały koniunkturę. Berlinka miała mieć ponad 500 km długości. Jako pierwszy, i to kompletny, powstał odcinek od Berlina do Szczecina. 112 km dwujezdniowej autostrady było gotowe już w 1936 roku. Rok później oddano do użytku fragment od Królewca do Elbląga, ale tylko jednojezdniowy. Potem prace zwolniły, a Niemcy zaczęli się domagać od Polski zgody na budowę autostrady na polskich ziemiach. W trakcie okupacji budowę kontynuowano, choć w dużo wolniejszym tempie. Kolejny odcinek wraz z infrastrukturą powstał od Szczecina do Chociwla.