Kilkaset metrów od przejścia granicznego są cztery stacje paliw znanych koncernów. I na każdej kolejka. Większość klientów leje do pełna i do kanistrów. Samochody z polskimi tablicami rejestracyjnymi to rzadkość, mimo że benzyna jest kilka groszy tańsza niż w Szczecinie.
– Tak było zawsze. Dużo klientów, duże obroty. Dla nas wygoda. Po co jeździć gdzieś dalej, szukać – tłumaczy nam jeden z kierowców.
Gdzieś bliżej, czyli na przykład 500 metrów, do konkurencji, też nie ma sensu jechać, bo wszędzie ceny są takie same. W przedświąteczną środę najpopularniejsza bezołowiówka kosztowała 4,59 zł/litr, olej napędowy 4,39 zł, LPG 2,18 zł. Za benzynę wysokooktanową płaciło się 4,89 zł, za super diesla 4,59 zł. W piątek ceny spadły jeszcze o 3–5 groszy. A niespełna 30 km dalej, w Pasewalku, bezołowiówka kosztowała 1,37–1,39 euro. W Prenzlau nawet 1,43 euro. Czyli jedną czwartą drożej. To wyjaśnia, dlaczego benzyniarze po naszej stronie granicy codziennie mają żniwa. Tak samo jak Lubieszyn wyglądają okolice przejść granicznych w Krajniku i Osinowie Dolnym. Przy najważniejszej trasie w kierunku Berlina, przez Kołbaskowo, też jest sporo stacji paliw.
Która mineralka lepsza
– Ja jeżdżę po mineralkę do Locknitz, a oni do nas – śmieje się właściciel małego sklepu w Lubieszynie, który wita klientów reklamą „Süßwaren, Getränken, Zigaretten" (słodycze, napoje, papierosy). W środku cała ściana wypełniona opakowaniami papierosów, obok cukierki na wagę, piwo, aspiryna. Podłoga zastawiona butelkami wody, coli, energetyków.