Przydrożne knajpy, małe pensjonaty, to miejsce, gdzie zjemy najlepsze zupy rybne, pierogi, wszystko mocno przyprawione ziołami.
Restauratorzy zachodniopomorskiego pytani o dania regionalne najczęściej od razu mówią, że taka praktycznie nie istnieje. Ale po chwili szybko wymieniają, to co stanowi jej podstawę: dziczyzna, leśne runo, które tutaj jest wykorzystywane w znacznie częściej, niż gdziekolwiek w Polsce. I oczywiście ryby i te morskie, i te z jeziora. I wcale nie trzeba mocno nadwerężać portfela, żeby dobrze zjeść. Dla porównania nie jest specjalną sztuką trafić węgorza wędzonego, który kosztuje poniżej 100 złotych za kilogram, podczas gdy po przejechaniu 500 kilometrów, np. na targ śniadaniowy do Warszawy nagle drożeje o połowę.