Takiego odczucia doznał niedawno mój kuzyn, który spędził wiosenny weekend nad jeziorem, gdzie w czasach studenckich zaglądał niemal w każde wakacje. Zawitał tam po latach przerwy, gdyż jako przedstawiciel aspirującej klasy średniej urlopy spędzał w kurortach Hiszpanii, Egiptu czy Włoch. Do weekendu na Mazurach skusiła go wyłowiona na Grouponie okazyjna oferta hotelu SPA. Z trudem rozpoznał zabudowany eleganckimi daczami brzeg jeziora. Nie mniejszym zaskoczeniem był sam hotel. Na tyle pozytywnym, że kuzyn planuje już kolejny weekend na Mazurach.
Niepewna sytuacja geopolityczna, w której Polska jawi się jako oaza spokoju, to szansa dla regionów turystycznych w kraju. W tym Warmii i Mazur, gdzie w ostatnich latach sporo zainwestowano w infrastrukturę turystyczną. Część ekspertów z branży hotelarskiej oceniała nawet, że te inwestycje, w tym wysyp hoteli SPA, były trochę na wyrost. Teraz jednak właściciele hoteli i pensjonatów, którzy przetrzymali chudsze lata, powinni odetchnąć z ulgą. Szansą są rosnące dochody Polaków i zmiana naszych zwyczajów urlopowych; przybywa osób, które dzielą urlop na kilka krótszych wyjazdów pozwalających na szybkie doładowanie akumulatorów. Coraz większe są więc szanse, że co najmniej jeden z tych miniurlopów będzie w kraju. Zachęca do tego poprawiający się stan dróg i połączeń kolejowych oraz moda na kilkudniowe pobyty wellness, które w krótkim czasie mają poprawić nasz „dobrostan", ujmując lat i kilogramów.
Wszystko to powinno sprzyjać popularności SPA nie tylko wśród nielicznej wciąż grupy zamożnych Polaków. Nie mniej atrakcyjna dla właścicieli obiektów, a na pewno liczniejsza jest zapracowana klasa średnia, która chce choćby przez kilka dni poczuć się luksusowo zaopiekowana. Nawet jeśli kwota 500–1000 zł za dzień wydaje się zaporowa, to przez krótszy weekendowy wypad łatwiej ją przełknąć. Dobrze to było widać podczas długiej majówki, gdy najszybciej wyprzedano noclegi w najdroższych hotelach i pensjonatach.
Nie wiem jednak, czy wszyscy będą potrafili z tej szansy skorzystać. Bo grupa „średniaków" nie jest wcale mniej wymagająca niż zamożni klienci. Mają doświadczenie z różnych wyjazdów za granicę i nie zwiedzie ich sama nazwa SPA w nazwie hotelu, który ma tylko jeden gabinet i jednego specjalistę od zabiegów wellness przy niewielkim jacuzzi.