Jest właściwie jedna rzecz, która została ze mną po zimowych miesiącach: powtarzające się co rusz ostrzeżenia o przekroczeniu, często wielokrotnym, stężenia szkodliwych pyłów w powietrzu. PM10, PM2,5, do tego dwutlenek siarki, benzen czy tlenek węgla – do wyboru, do koloru.
Alarmujące doniesienia o smogu (pisaliśmy o nim również na łamach „Życia Regionów") zdecydowanie najczęściej dotyczyły Śląska i Małopolski. Nie bez przyczyny: to Kraków niemal co drugi dzień ostrzegał o niebezpiecznym poziomie szkodliwych pyłów, to na Śląsku znajdują się gminy królujące nie tylko w polskim rankingu miejsc o najbardziej zanieczyszczonym powietrzu. Skali problemu dopełniały zaś hiobowe wieści z górskich miejscowości, w których odetchnąć pełną piersią odważali się tylko prawdziwi desperaci.