Pałac w Kamieńcu Ząbkowickim to jeden z najpiękniejszych obiektów Dolnego Śląska. Ufundowała go Marianna Orańska, księżniczka niderlańska, żona pruskiego księcia Albrechta Hohenzollerna i jedna z najbardziej niekonwencjonalnych kobiet XIX wieku. Choć pałac zaprojektowany został przez wybitnego pruskiego architekta Schinkela, to znaczny wpływ na jego ostateczny wygląd miała sama Marianna, która nadzorowała jego powstanie na niemal każdym etapie.
Wyjątkowa architektura
W ciągu 30 lat, kosztem kilku ton złota, na wzgórzu przy ówczesnej wsi Kamenz powstał monumentalny pałac z czterema wieżami bocznymi. Przewodnicy podkreślają, że to jedyny taki pałac na świecie, gdzie można znaleźć odniesienia do architektury mauretańskiej, willi włoskich, zamków szkockich i angielskich, gdzie oprócz symetrii charakterystycznej dla baroku można dostrzec elementy neogotyku, neobaroku i romantyzmu. Był to obiekt jak na tamte czasy bardzo nowoczesny, z ogrzewaniem podłogowym i centralnym. Do jego budowy użyto politurowych cegieł, które lśnią w słońcu, i najlepszych dostępnych materiałów kamieniarskich. Budowano go z przepychem, bo Marianna Orańska była jedną z najbogatszych kobiet w Europie. Kaflami wyłożono nawet stajnie, a konie jadały w marmurowych żłobach i przeglądały się w kryształowych lustrach.
Pałac otacza ponad 100 hektarowy park, z czterema tarasami ogrodowymi, 27 fontannami, w tym największą fontanną na Dolnym Śląsku wyrzucającą wodę na wysokość 33 metrów. Przy budowie obiektu wykorzystywano ówczesne nowinki technologiczne, m.in. biogazownią na koński nawóz zasilano parkowe latarnie.
Marianna Orańska początkowo planowała, że będzie to całoroczna siedziba jej rodzinny. Tak się jednak nie stało. Małżeństwo z Albrechtem okazało się nieudane, z powodu grubiańskiego charakteru jej męża i jego licznych romansów. Sama wyemancypowana Marianna związała się z pałacowym koniuszym. Ostatecznie doszło do głośnego rozwodu w 1849 roku, komentowanego na europejskich dworach. Na księżniczkę dwór nałożył infamię, a ona sama otrzymała zakaz przebywania na terenie Prus dłużej niż 24 godziny. Mimo to nadal doglądała majątku z pałacu w Białej Wodzie (dziś w Czechach), wówczas po austriackiej stronie granicy. Ostatecznie w 1873 roku przekazała majątek wraz z pałacem, jako prezent ślubny, swojemu synowi Albrechtowi. W rękach Hohenzollernów pałac pozostawał do 1940 roku.
O ile II wojna światowa obeszła się z murami pałacu dość życzliwie, o tyle po zakończeniu działań wojennych żołnierze Armii Czerwonej zdewastowali jego wyposażenie. Tym, co ocalało, „zaopiekowali się" szabrownicy oraz władza ludowa. Marmurowe posadzki skuto i użyto przy budowie Sali Kongresowej w warszawskim Pałacu Kultury i Nauki. Nie wiadomo, gdzie się podziały liczne dzieła sztuki. W latach 70. wandale, dla rozrywki, zepchnęli z tarasu balustradę z białego marmuru. Przepiękny pałac pozbawiony dachu zaczął popadać w ruinę.