Większość naszych projektów realizujemy dla klientów międzynarodowych. Pracujemy z firmami niemieckimi, holenderskimi, belgijskimi, duńskimi. W układzie europejskim nasze doświadczenia są pozytywne. Oczywiście to są jak zawsze trudne rozmowy, na przykład zawsze jest zaskoczeniem dla klientów zachodnich, że koszty dużych inwestycji są już bliskie poziomu zachodniego. Niektóre urządzenia, materiały można kupić taniej w Niemczech niż w Polsce. Firmy te na ogół oczekują bardzo wysokich standardów technologicznych, jakościowych, materiałowych, terminowych, w tym układzie taka inwestycja nie może być radykalnie tańsza niż na zachodzie Europy. To ich zaskoczenie zawsze mnie zaskakuje i dziwi. Jednak naszą strategię opieramy nie na cenie, ale przede wszystkim na elastyczności wobec inwestora, jakości i terminowości realizacji. Tym wciąż przekonujemy inwestorów do współpracy.
Mają państwo dużo nowych kontraktów?
Gdy rozpocząłem współpracę z właścicielem grupy osiem lat temu, kończył się trudny dla branży okres po światowym kryzysie finansowym, który dotknął także budownictwa. Wtedy w firmie mieliśmy przychody na poziomie 36 mln zł. Natomiast nasze prognozy na ten rok szacują przerób na ok. 300 mln zł. To pokazuje skalę rozwoju. Dziś projekt za 15 mln zł oceniamy jako średni, a za 30 mln zł jako duży, ale realizowaliśmy także projekty o wartości 70 mln zł. Takie przychody jak dziś wymagają, jak prosto policzyć sporej liczby zrealizowanych projektów. Jeszcze kilka miesięcy temu trzeba było mnóstwo walki włożyć, by zdobywać projekty, teraz też rynek dyktuje warunki, ale jestem właśnie po naradzie, gdzie dyskutowaliśmy o konieczności selekcji projektów, które oferujemy.
Zrobili się państwo wybredni?
Przeciwnie. Chodzi tylko o dobro firmy. W tej chwili jest bardzo niebezpieczny moment na rynku, błyskawicznie rosną ceny materiałów i usług, pojawiają się nie tylko radykalne problemy z dostawami surowców, metalu, wełny mineralnej, ale także rąk do pracy, a my ceny musimy zaprognozować dużo wcześniej. Dlatego musimy te ryzyka mądrze szacować, by z jednej strony pozyskać projekt, być konkurencyjnym, a z drugiej strony zrealizowana marża była na tyle bezpieczna, byśmy byli w stanie zrealizować projekt z minimalnym zyskiem, który pozwala rozwijać firmę. Co do zasady branża budowlana operuje na bardzo niskich marżach, toteż korytarz dopuszczalnego ryzyka jest bardzo wąski.
Spółka powstała w małej miejscowości na Opolszczyźnie. Dziś ma oddziały w innych miastach i centralę w Strzelcach Opolskich. Nie chcecie przenieść siedziby do Wrocławia czy Warszawy?