Internetowe głosowanie trwa do 8 października, a wyniki miasto ogłosi już 21 października. W Łodzi trwa piąta edycja Budżetu Obywatelskiego. W tym roku mieszkańcy decydują, na co pójdzie 40 mln zł z miejskiej kasy. Z tego niecałe 10 mln zł przeznaczone jest na zadania ogólnomiejskie, a reszta podzielona została między osiedla w zależności od liczby mieszkańców. Najmniejsze osiedle nr 33 może wydać 230 tys. zł, największe, Chojny-Dąbrowa, 1,9 mln zł. Również 40 mln zł łodzianie dzielili w ubiegłym roku. W tym roku od 13 lutego do 13 marca mieszkańcy zgłosili 1131 propozycji do budżetu partycypacyjnego, z czego 246 ponadosiedlowych i 885 osiedlowych (w Łodzi jest 36 osiedli).
– Do ostatniego etapu, czyli głosowania, przeszło 730 wniosków. Zdecydowały o tym względy formalne, bo aby wniosek mógł być poddany pod głosowanie, projekt inwestycji musi zakładać jej realizację na terenach należących do miasta, musi być ogólnodostępny, a także możliwy do zrealizowania w ciągu roku – wylicza Agnieszka Rutkowska z łódzkiego ratusza. Zauważa, że łodzianie co roku zaskakują swoimi pomysłami. To dzięki Budżetowi Obywatelskiemu pierwszej edycji powstał m.in. woonerf – czyli podwórzec miejski na ul. 6 sierpnia. To ulica-deptak z uspokojonym ruchem samochodowym, atrakcyjna dla pieszych, rowerzystów, a jak się okazuje, także dla turystów.
W tym roku wiele projektów dotyczy szkół, terenów zielonych oraz remontu dróg i chodników. Urzędnicy chwalą też takie projekty, jak wystawa psów nierasowych, tandemy do Łódzkiego Roweru Publicznego czy rozbudowa i promocja szlaku turystycznego „Łódź Bajkowa".
Osiedlowe projekty z reguły są tańsze niż miejskie. Na przykład na osiedlu Bałuty-Centrum można np. doposażyć filię biblioteki miejskiej przy ul. Osiedlowej za 6 tys. zł lub kupić ławki na skwer przy ul. Wrocławskiej za 10,5 tys. zł. Głosowanie nad propozycjami rozpoczęło się w tym roku 16 września. W sieci potrwa do 8 października do północy. – Wybierać projekty może każdy mieszkaniec Łodzi, także ci, którzy mieszkają w mieście, a nie są zameldowani, np. studenci – mówi Agnieszka Rutkowska.