Zdobywanie szczytów jest ważne, ale ważniejsza sama droga

Ludzie często chcą po prostu porozmawiać, pobyć ze sobą. Niewidomi turyści też.

Publikacja: 10.10.2017 21:30

Wyjście w góry z przewodnikiem to mocne przeżycie dla niewidomych, ale też prowadzących ich wolontar

Wyjście w góry z przewodnikiem to mocne przeżycie dla niewidomych, ale też prowadzących ich wolontariuszy

Foto: materiały prasowe

Zabierają niewidomych w góry, pozwalają im jeździć na nartch skiturowych, wspinać się na ściankach czy zjeżdżać na linie nad wielkimi przepaściami. To nie skrajna nieodpowiedzialność. To rodzaj terapii, która pokazuje, że ograniczenia wynikające z niepełnosprawności można pokonywać. Czasem trzeba do tego naprawdę niewiele.

W gminie Ujsołyna na Żywiecczyźnie od kilku lat podejmowane są działania mające na celu aktywizację osób niewidomych i słabowidzących. – Zaczęło się od projektu „Pogranicze bez barier" i wyznaczenia szlaku skiturowego, postawiono wypukłe tablice obrazujące przebieg trasy, wyszkolono pierwszych wolontariuszy. Tak też zrodziła się idea powołania fundacji Pogranicze bez Barier – wyjaśnia Julia Grygny, wolontariuszka zawodowo związana z Urzędem Gminy w Ujsołach.

Narty skiturowe dają lepsze możliwości niż klasyczne zjazdówki czy biegówki. – Można na nich zarówno poruszać się pod górę, jak i zjeżdżać. W zimie, co może nie jest dla wszystkich oczywiste, góry są znacznie bezpieczniejsze dla osób z dysfunkcjami wzroku. Pod śniegiem schowane są przeszkody – kamienie, wystające korzenie. Dodatkowo zapięcia tych nart wydają charakterystyczne dźwięki, co stanowi ważny kanał komunikacji między przewodnikiem a osobą niewidomą bądź słabowidzącą – klikanie nart lokalizuje przewodnika – tłumaczy Bogumił Kanik, pomysłodawca szlaku, prezes fundacji, ratownik górski i goprowiec szkolący wolontariuszy.

Inicjatywę chwali Tadeusz Gierycz, niewidomy związany z bielskim kołem Polskiego Związku Niewidomych, który po górach wędruje przez cały rok. – Nie wyobrażam sobie chodzenia samemu. Lubię być z drugim człowiekiem. Technika oferuje coraz doskonalsze urządzenia, ale trudno polegać tylko na aplikacji. Wyprawa z wolontariuszem, który pełni funkcję przewodnika, to dla niewidomych możliwość pełnego odczuwania emocji związanych z wędrówką. Zdobywanie szczytów jest ważne, pozwala pokonywać granice, ale dla mnie dużo istotniejsze są przeżycia, doznania związane z drogą, poznawanie drugiego człowieka i otwieranie się na niego.

Wędrówka jest ciekawym doświadczeniem także dla wolontariusza. – To radość z bycia z drugim człowiekiem, który niekoniecznie potrzebuje pomocy, częściej towarzystwa i rozmowy. Potrzebuje kogoś, kto opisze mu otaczający świat – zauważa pani Julia i dodaje: – Często gdy znajomym mówię, że w weekend idę w góry w niewidomymi, spotykam się ze zdziwieniem. Pierwsze pytanie, które się nasuwa, to czy się nie boję. A to ja powinnam zapytać niewidomej osoby, czy nie boi się iść ze mną. Oczywiście konieczne jest poczucie odpowiedzialności, ale i otwartość. Relacja niewidomy–przewodnik to musi być symbioza.

Wolontariuszem może być każdy, potrzebne są chęci i czas. Fundacja zapewnia przeszkolenie i wsparcie. Pewne rozwiązania techniczne są jednak niezbędne, jak specjalne kamizelki połączone szelkami, kijki.

Piesze wędrówki po beskidzkich szlakach to niejedyna propozycja. Na terenie dawnego kamieniołomu w gminie Ujsoły powstał Geo-Park Glinka. Miejsce otwarte na osoby niepełnosprawne i przygotowane do profesjonalnej ich obsługi.

– Tutejsza ścianka wspinaczkowa dla osób pełnosprawnych, ale początkujących jest zbyt trudna, dla zaawansowanych za łatwa, a dla niewidomych doskonała. Czują emocje, przestrzeń, skok adrenaliny. Zaskakują otwartością na te doznania, decydują się często na zjazd na tyrolce o długości  210 m – wymienia Bogumił Kanik.

Wolontariusze fundacji mają kolejne pomysły. Chcą szkolić przewodników górskich, planują doradztwo z udziałem niewidomych w miejscowościach turystycznych w celu dostosowania przestrzeni urzędów dla osób niepełnosprawnych. Ważne jest przełamanie mentalnych barier.

Zakup rowerowych tandemów, specjalnych kamizelek, wyprodukowanie tablic informacyjnych z brajlowskimi napisami czy wyszkolenie wolontariuszy nie musi oznaczać wysokich kosztów. – To być może małe kroczki, u włodarzy przede wszystkim ważna jest zmiana filozofii myślenia. W Ujsołach już ona nastąpiła – przekonuje pani Julia.

Działania fundacji są pionierskie na skalę międzynarodową. Chętnie dzielą się pomysłami i umiejętnościami. Planują akcję wsparcia osób niewidomych w Gruzji, gdzie brak jest instytucji aktywizujących niewidomych do życia społecznego.

Zabierają niewidomych w góry, pozwalają im jeździć na nartch skiturowych, wspinać się na ściankach czy zjeżdżać na linie nad wielkimi przepaściami. To nie skrajna nieodpowiedzialność. To rodzaj terapii, która pokazuje, że ograniczenia wynikające z niepełnosprawności można pokonywać. Czasem trzeba do tego naprawdę niewiele.

W gminie Ujsołyna na Żywiecczyźnie od kilku lat podejmowane są działania mające na celu aktywizację osób niewidomych i słabowidzących. – Zaczęło się od projektu „Pogranicze bez barier" i wyznaczenia szlaku skiturowego, postawiono wypukłe tablice obrazujące przebieg trasy, wyszkolono pierwszych wolontariuszy. Tak też zrodziła się idea powołania fundacji Pogranicze bez Barier – wyjaśnia Julia Grygny, wolontariuszka zawodowo związana z Urzędem Gminy w Ujsołach.

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break