Śląsk tonie w nielegalnych śmieciach

Czy problemy regionu zmienią politykę państwa w sprawie odpadów? Drastyczny przykład Bytomia pokazuje, że bez zmiany prawa Polska będzie śmietniskiem Europy.

Publikacja: 10.10.2017 21:30

Samorządowcy chcą zaostrzenia kar za nielegalne składowanie śmieci

Samorządowcy chcą zaostrzenia kar za nielegalne składowanie śmieci

Foto: Fotorzepa, Marta Bogacz

Niskie kary za nielegalne wysypiska, samorządowcy bez wpływu na decyzje – zaśmiecony Śląsk apeluje o zmianę prawa uchwalonego pięć lat temu. Liberalne przepisy wykorzystują przestępcy, a rażące skutki dla ludzi i środowiska widać najjaskrawiej właśnie na Śląsku. Dlaczego? Bo tereny poprzemysłowe i zdegradowane, których w województwie wciąż jest sporo, stają się najlepszym miejscem nielegalnych wysypisk.

– Wielokrotnie rozmawiałem z władzami innych gmin, które – podobnie jak Bytom – borykają się z problemem nielegalnego składowania odpadów. Rozmowy te prowadzą do konkluzji, że do Polski zwożone są śmieci z całej Europy, a bez zmian przepisów będziemy mieć śmietnik nie tylko w Bytomiu, ale w całym kraju – mówi Damian Bartyla, prezydent Bytomia, który rozpoczął bezprecedensową walkę ze śmieciowym procederem, trwającym od miesięcy w pogórniczej dzielnicy Bytomia Bobrek przy ul. Pasteura i przy centrum handlowym M1. Sięgnął nawet po agencję detektywistyczną, by znalazła dowody przeciw nieuczciwym firmom.

W Bytomiu działają dwa legalne wysypiska śmieci (przy al. Jana Pawła II 10 oraz ul. Siemianowickiej 98), ale od lat na teren miasta zwożone są ogromne ilości odpadów.

Przy M1 formalnie odbywa się proces rekultywacji terenu zapadliska, który zasypuje się również zwykłymi odpadami. Przedsiębiorcy, którzy zwożą tam odpady, działają na podstawie zezwolenia na prowadzenie działalności w zakresie przetwarzania odpadów poza instalacjami i urządzeniami (a więc poza wysypiskami). Pozwala na to ustawa z grudnia 2012 r. o odpadach oraz rozporządzenie ministra środowiska z 2015 r. Jak tłumaczy nam miasto, oficjalna działalność polega na wypełnianiu zapadliska czy wyrobisk odpadami, takimi jak ziemia czy gruz. Problem w tym, że zwozi się tu zwykłe odpady i to w ogromnych ilościach.

To niezwykle dochodowy proceder, którego praktycznie nikt nie kontroluje.

Surowsze kary

Na alarm bije Główny Inspektorat Ochrony Środowiska. „W ostatnich latach obserwuje się nasilające się zjawisko wypełniania wyrobisk odpadami niewiadomego pochodzenia w sposób zagrażający życiu lub zdrowiu ludzi. Największy problem to brak możliwości ustalenia sprawców pozbywających się odpadów w nielegalny sposób" – czytamy w raporcie GIOŚ z końca 2015 r. Inspektorat wskazuje właśnie na największą plagę – wypełnianie wyrobisk pokopalnianych, byłych żwirowni, cegielni, hut odpadami. GIOŚ wycenia straty dla budżetu państwa w efekcie działania szarej strefy żyjącej z nielegalnie składowanych odpadów na niemal 2 mld zł rocznie.

Skala jest ogromna. Z danych GUS za 2013 r. różnica między ilością faktycznie wytwarzanych odpadów a zarejestrowaną ilością odpadów zebranych wynosi ponad 1,8 mln ton śmieci. Tyle odpadów prawdopodobnie trafiło na dzikie wysypiska.

Marszałek województwa Wojciech Saługa zaapelował do parlamentarzystów, by zmienili prawo o odpadach. Podkreśla, że to problem nie tylko Bytomia, ale także Piekar Śląskich, Wodzisławia Śląskiego czy Rybnika. Proponuje, by wprowadzić wobec firm zajmujących się przetwarzaniem odpadów poza instalacjami obowiązkowe zabezpieczenia roszczeń z tytułu wystąpienia negatywnych skutków oraz szkód w środowisku. – Stanowiłoby to zabezpieczenie środków finansowych niezbędnych do przywrócenia środowiska do stanu sprzed podjętych działań objętych decyzją administracyjną – tłumaczy marszałek.

Saługa proponuje podniesienie kar pieniężnych oraz penalizację z prawa karnego za nielegalne składowanie.

Zgadza się z tym prezydent Bytomia, który na własnej skórze poczuł, że prawo sprzyja przestępcom. – W miejscach prowadzenia działalności odbywały się kontrole inspektorów środowiska, ale kary, jakie nakładano na firmy, były śmiesznie niskie w porównaniu z dochodami, jakie osiągają. W efekcie nie przynosiły pożądanego skutku – tłumaczy.

Zdaniem Bartyly kary nakładane na nieuczciwych przedsiębiorców powinny być znacznie surowsze. – A organy uprawnione do ścigania i kontroli powinny mieć większe możliwości prawne. Należałoby pochylić się również nad kwestią powołania tzw. policji śmieciowej, która odpowiadałaby za odpady czy wszelkiego rodzaju zanieczyszczenia, np. wody, powietrza – mówi prezydent Bartyla. Proponuje wprowadzenie zmian w przepisach, m.in. wymóg zgody prezydenta, burmistrza czy wójta na zezwolenie na prowadzenie składowiska poza instalacjami marszałka województwa. Decyzja odmowna nie będzie mogła być podważona. Bytom proponuje również wykreślenie z rozporządzenia w sprawie odzysku odpadów poza instalacjami i urządzeniami minerałów (piasku i kamieni) tak, by niemożliwe było wykorzystanie go do wypełniania terenów poprzemysłowych.

Odpady z Pomorza

Jak ustalili detektywi pracujący dla Bytomia, śmieci do miasta zwożone są nie tylko z Górnego Śląska, ale i z innych województw, nawet z Pomorza. Autorzy kilkusetstronicowego raportu wskazują, które firmy mogą nielegalnie składować odpady, w jakich miejscach na terenie Bytomia oraz skąd są przywożone. Materiał trafił do prokuratury i policji oraz inspektoratów odpowiedzialnych za ochronę środowiska. Według agencji na nielegalnym składowaniu odpadów firmy mogą zarobić nawet 100 tysięcy złotych dziennie.

Wojewódzkie inspektoraty ochrony środowiska tłumaczą się brakami kadrowymi i małym wsparciem policji, prokuratury czy służb skarbowych. „Także przepisy dają za małe uprawnienia inspektorom ochrony środowiska w zakresie przeprowadzania kontroli interwencyjnych, niezapowiedzianych" – czytamy w raporcie GIOŚ.

Nowelizacja złej ustawy o odpadach jest w fazie legislacji – jej inicjatorem jest resort środowiska. M.in. ma zostać wprowadzona elektroniczna ewidencja odpadów – od odbioru po transport i zrzut. Jak czytamy w uzasadnieniu do projektu, pozwoli to na realny nadzór nad strumieniem odpadów oraz sprawne reagowanie w przypadkach stwierdzenia podejrzenia naruszeń. Elektroniczna ewidencja miałaby zacząć działać od 2019 r.

Niskie kary za nielegalne wysypiska, samorządowcy bez wpływu na decyzje – zaśmiecony Śląsk apeluje o zmianę prawa uchwalonego pięć lat temu. Liberalne przepisy wykorzystują przestępcy, a rażące skutki dla ludzi i środowiska widać najjaskrawiej właśnie na Śląsku. Dlaczego? Bo tereny poprzemysłowe i zdegradowane, których w województwie wciąż jest sporo, stają się najlepszym miejscem nielegalnych wysypisk.

– Wielokrotnie rozmawiałem z władzami innych gmin, które – podobnie jak Bytom – borykają się z problemem nielegalnego składowania odpadów. Rozmowy te prowadzą do konkluzji, że do Polski zwożone są śmieci z całej Europy, a bez zmian przepisów będziemy mieć śmietnik nie tylko w Bytomiu, ale w całym kraju – mówi Damian Bartyla, prezydent Bytomia, który rozpoczął bezprecedensową walkę ze śmieciowym procederem, trwającym od miesięcy w pogórniczej dzielnicy Bytomia Bobrek przy ul. Pasteura i przy centrum handlowym M1. Sięgnął nawet po agencję detektywistyczną, by znalazła dowody przeciw nieuczciwym firmom.

Pozostało 82% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Regiony
Dolny Śląsk zaprasza turystów. Szczególnie teraz
Regiony
Odważne decyzje w trudnych czasach
Materiał partnera
Kraków – stolica kultury i nowoczesna metropolia
Regiony
Gdynia Sailing Days już po raz 25.
Materiał partnera
Ciechanów idealny na city break