Niskie kary za nielegalne wysypiska, samorządowcy bez wpływu na decyzje – zaśmiecony Śląsk apeluje o zmianę prawa uchwalonego pięć lat temu. Liberalne przepisy wykorzystują przestępcy, a rażące skutki dla ludzi i środowiska widać najjaskrawiej właśnie na Śląsku. Dlaczego? Bo tereny poprzemysłowe i zdegradowane, których w województwie wciąż jest sporo, stają się najlepszym miejscem nielegalnych wysypisk.
– Wielokrotnie rozmawiałem z władzami innych gmin, które – podobnie jak Bytom – borykają się z problemem nielegalnego składowania odpadów. Rozmowy te prowadzą do konkluzji, że do Polski zwożone są śmieci z całej Europy, a bez zmian przepisów będziemy mieć śmietnik nie tylko w Bytomiu, ale w całym kraju – mówi Damian Bartyla, prezydent Bytomia, który rozpoczął bezprecedensową walkę ze śmieciowym procederem, trwającym od miesięcy w pogórniczej dzielnicy Bytomia Bobrek przy ul. Pasteura i przy centrum handlowym M1. Sięgnął nawet po agencję detektywistyczną, by znalazła dowody przeciw nieuczciwym firmom.