Pojawienie się na rynku trójwymiarowej drukarki rodem z Olsztyna zwróciło uwagę świata na Warmię i Mazury. Region, przywodzący dotąd na myśl turystykę, meble, ewentualnie największą fabrykę opon w Europie, może zacząć się kojarzyć ze świeżą, nieskażoną zachodnią kalką myślą techniczną.
Drukarki firmy Zortax były tu pierwszą jaskółką. Później pojawiły się inwestycje w centra badawczo-rozwojowe w Olecku i Lubawie, w czystą energię w Olsztynie czy w pierwsze w Polsce innowacyjne centrum diagnostyki i terapii padaczki w Miłomłynie.
Dla mnie, posiadaczki własnych koni, od wielu lat jeżdżącej w rajdach po Mazurach i Warmii, szczególnie cenny jest pomysł nagrodzony w konkursie startupów w Ełku: tytanowe podkowy.
Dla autorów nowych podków ważny jest nie tylko biznes, ale też dobro zwierząt. I na tym budują swoją przyszłość. Podobne myślenie przyświeca kampanii ratującej pszczoły. Bez tych owadów nie ma życia roślinnego na Ziemi. Szkoda, że tylko trzy samorządy z Warmii i Mazur włączyły się do akcji budowania pszczelich domów i tworzenia siedlisk.
Podobnie jest z wilkami, które człowiek wytępił, a teraz stara się ratować przed całkowitym wyginięciem. Wilczy Szlak uświadamia, że każde żywe stworzenie ma w programie zwanym Ziemia swoje miejsce i misję do wypełnienia. Człowiek jest na razie wirusem, który ten program niszczy. Czasu na opamiętanie pozostało niewiele.