Sanoczanie, jeszcze pod nazwą STS Sanok, w obecnej dekadzie dwukrotnie sięgnęli po mistrzostwo kraju – w 2012 i 2014 roku, także dwa razy – w 2011 i 2012 roku – zdobywali Puchar Polski. Rachunek za te największe w historii sportowe sukcesy okazał się jednak ogromny. Zadłużony po uszy klub zbankrutował i w poprzednim sezonie nie przystąpił do rozgrywek ani Polskiej Hokej Ligi, ani I ligi. Seniorska drużyna STS Sanok przestała istnieć.
Krajobraz po bankructwie
Przez rok działacze, sponsorzy, entuzjaści dyscypliny, a tych w podkarpackim mieście nie brakuje, zastanawiali się nad tym, jak odrodzić hokej w Sanoku. Najbardziej logicznym pomysłem była odbudowa drużyny od podstaw w oparciu o świetnie działającą akademię młodzieżową i przystąpienie do rozgrywek I ligi. Brakowało na to pieniędzy, trzeba byłoby najpierw wyjaśnić sytuację prawną, uregulować długi bankruta, co uniemożliwiłoby start projektu w tym roku.
Rozwiązaniem okazało się założenie Fundacji Akademii Hokeja. Powstała latem, od razu uzyskała przychylność sponsora – miejscowej firmy Ciarko, tej samej, która gwarantowała pomyślność dawnej drużynie STS. Miasto zgodziło się udostępnić lodowisko zespołowi stworzonemu przez fundację. Umowa została podpisana w lipcu. Nowy zespół przyjął nazwę Ciarko KH 58 Sanok. Ponieważ organizacja nie należy do Polskiego Związku Hokeja na Lodzie (PZHL), klub może grać, gdzie chce. Niemal natychmiast powstał więc pomysł, żeby KH 58 występowało na Słowacji. W ten sposób po roku niebytu odrodził się seniorski hokej w Sanoku, choć w zupełnie nowym i niespodziewanym wydaniu.
Krótsza podróż po wyższy poziom
Projekt już na pierwszy rzut oka przynosi wymierne korzyści – przede wszystkim logistyczne. Przystępując do rozgrywek I ligi polskiej, sanoczanie musieliby jeździć na mecze także do Gdańska, Poznania, Torunia. Aby dotrzeć na Pomorze, drużyna z Podkarpacia musiałaby pokonać 700 km, do Wielkopolski blisko 600, niewiele mniej do Torunia. Pomijając aspekt finansowy, tak długa podróż powoduje u sportowców dodatkowe zmęczenie, konieczność regeneracji. Trzeba rezerwować co najmniej dwie noce w hotelu, zatrudniać masażystów, fizjoterapeutów. To rodzi kolejne koszty.
Tymczasem w lidze słowackiej sanoczanie mają do pokonania znacznie mniejsze odległości. Najdłuższy wyjazd czeka ich do Budapesztu (miejscowy KMH również występuje w tych rozgrywkach) – 430 km. A do Humenne drużyna ma do pokonania mniej niż 100 km, do Bardejova niewiele ponad 100.