– Niemcy są świadomi faktu, że blokują dostęp do portu Szczecin–Świnoujście. Nasze stanowisko jest stanowcze i niezmienne, port musi się rozwijać – mówi „Rzeczpospolitej" Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej.
Chodzi o istniejący już gazociąg Nord Stream 1, który leży na dnie Bałtyku. Licząca 1222 km rura połączyła Rosję z Niemcami. Od 2011 r. płynie nią gaz. Polska od samego początku sprzeciwiała się jego budowie. Powodów jest mnóstwo – od najważniejszych, jak złamanie europejskiej solidarności energetycznej i uzależnienie Europy od dostaw z Rosji, przez kwestie ekologii i ochrony środowiska, po naruszenie interesów ekonomicznych Polski. Wśród nich zespołu portów Szczecin–Świnoujście. Dzisiaj do Świnoujścia wpływają statki o zanurzeniu do 13,5 m, jednak na świecie buduje się coraz większe jednostki, stąd w planach portu jest pogłębienie drogi podejściowej, tak by mogły doń wpłynąć jednostki o zanurzeniu ponad 15 m. Gazociąg Nord Stream 1 może to jednak uniemożliwić, gdyż rurę położono na zbyt płytkim dnie.
Zarząd Morskich Portów Szczecin i Świnoujście SA już w 2010 r., a więc przed budową, zgłaszał swoje zastrzeżenia w tej sprawie, składając m.in. skargę do Sądu Administracyjnego w Hamburgu. W 2015 r. odrzucił on jednak polską skargę, uznając, że nie ma podstaw prawnych, by polska spółka ingerowała w proces wydawania decyzji w Niemczech. Rok później port złożył odwołanie, powołując się na podobny przypadek w Europie. Chodziło o analogiczną sprawę dotyczącą Portu Lotniczego w Zurychu, gdzie Federalny Sąd Administracyjny w Lipsku uznał, że lotnisko może być stroną, i dopuścił je do postępowania. Mimo tych argumentów pod koniec września br. Wyższy Sąd Administracyjny w Hamburgu znów odrzucił polski wniosek, uznając, że zarząd portów nie może być stroną. Co ciekawe, uznał jednak, że spółka może wnieść w tej sprawie kolejne zażalenie.
– Czekamy teraz na pisemne uzasadnienie tego wyroku, po jego otrzymaniu podejmiemy dalsze decyzje. Na pewno będziemy się odwoływać, musimy wyczerpać wszystkie ścieżki w Niemczech, a potem zapewne czekają nas postępowania przed instytucjami międzynarodowymi oraz ewentualne procesy odszkodowawcze – mówi mec. Michał Lizak, pełnomocnik ZMPSiŚ SA.