Mogło się wydawać, że to już nigdy nie nastąpi. Od igrzysk olimpijskich w Soczi, gdzie polscy łyżwiarze szybcy zdobyli trzy medale, mijały miesiące i lata, a hala lodowa nie powstawała. Nie brakowało głosów, że gdy skończą się sukcesy Zbigniewa Bródki, Konrada Niedźwiedzkiego czy Natalii Czerwonki, to minie również najlepszy moment na rozpoczęcie takiej inwestycji.
Kolejne mistrzostwa Polski były rozgrywane na warszawskich Stegnach. Kto się tam wybrał, ten wie, w jakich warunkach musieli rywalizować zawodnicy: odrywająca się wykładzina, rozsypujące się trybuny, szatnie pachnące dawnymi sukcesami. I mróz. Ławki do przebierania się stały pod gołym niebem, rowery rozgrzewkowe w korytarzu, a jeśli dziennikarze chcieli porozmawiać z bohaterami zawodów, to musieli zatrzymywać łyżwiarzy pod gołym niebem.